Plan się zrodził całkiem późno, Marcin daje znać w sobotę, że Zalew Chechło-Nakło by chętnie zrobił. Cóż przystałem na propozycje i tak w niedzielny poranek o 11.00 pod Żyrafą w Parku Śląskim się spotykamy.
Lecimy przez Bytków, Michałkowice, Dąbrówkę Wielką, Wojkowice, Bobrowniki, Dobieszowice, Wymysłów, Świerklaniec do naszego pierwszego celu dnia dzisiejszego jakim jest Zalew Chechło-Nakło. Tutaj popas chwilowy i wpada mi myśl zahaczyć o Segiet i Dolomity i pokazać Marcinowi Kopalnie Srebra w TG.
Potem tak jak pomysł był tak został zrealizowany, w Dolomitach wpada pomysł kolejny w postaci odwiedzenie KFC w Bytomiu. Tak też czynimy, jademy przez Stolarzowice, Miechowice i Karb do Centrum Bytomia.
Najedzeni postanawiamy jeszcze zahaczyć o Rybaczówkę na Kochłowicach. Pędzimy tam przez Szombierki, Piaśniki, Chorzów II, Chorzów Batory aż do celu. Tutaj wiadomo popas z izobronkiem napojem sportowców i niestety powrót!
Zalew Chechło-Nakło i upragniony odpoczynek :D
Gdzieś w Rezerwacie Segiet
Po uważnej lekturze znaku na drzwiach KFC wbijamy się z rowerami do środka :O
Dobra skrobnę coś w końcu. Start o 22.30 sprzed bram klubu Panorama i w drogę na nasz cel, czyli Pszczyna nocna. Zjawia się 7 osób: Jacek, Devil, Grzegorz, Lapec, Gosia, Ola i Ja.
Śmigamy przez Zarzecze, Wilkowyje, ulice Leśną i potem już lasami do samej Pszczyny przez Kobiór oraz Piasek. W Pszczynie debata mózgów gdzie ognisko zrobić mamy, wpada pomysł na rynku w Pszczynie i pod pałacem, jednakże zwycięża głos rozsądku i ognisko w Studzienicach ma miejscach w miejscowym lesie, nawet ławka była w postaci zwalonego drzewa. Grillujemy tak z 3h i czas powrót czeka.
Lecimy dalej przez Studzienice, koło Świerczyńca i na Cielmicach wylatujemy gdzie czekamy na wschód Słońca. Taki sobie był, nie dość, że kukurydza go zasłaniała to był płot plus jakaś linia wysokiego napięcia jeszcze.
Po tym fakcie wpada kolejny genialny pomysł: Hałda w Murckach. Tak też czynimy i jedziemy tam przez Urbanowice, koło Zamościa w Lędzinach i dalej już Lasami Murckowskimi docieram do celu drugiego! Tutaj prawie każdy odbywa drzemkę, 4h na hałdzie jakoś szybko zeszło, potem kolejny genialny pomysł after na Ochojec i tyla z dnia dzisiejszego. Zacnie wyszło!
Podsumowując: wyjazd na ponad 17h wyszedł mega dużo gawędzenia oraz kilka drzemek, trochę leżakowania było na hałdzie Murckowskiej plus obserwacja jak wstaje nowy piękny dzień :D W dechę wyszło nam przedsięwzięcie :P
Ustawka na Zarzeczu o 9.30 z Irkiem. Potem kierunek Chudów, Knurów i Rybnik. Oczywiście szlakami. Z Rybnika na Racibórz żółtym szlakiem non stop, fajny szlak tylko kompletnie brak oznaczeń szlaku.
Z Raciborza dziwnymi wiochami do Pszowa i Radlina, Potem z Radlina zielonym szlakiem nad Jezioro Rybnickie, gdzie to początki chmury burzowej obserwujemy. Wpadamy na pomysł lecenia żółtym szlakiem na Kamień, a potem na Czerwionkę-Leszczyny by z żółtego wbić się na niebieski i do Chudowa zjechać. Tutaj popas w sklepie i burza + ulewa krótka lecz mocna nas łapie, potem ino zjazd przez Halembę i Panewniki do bazy mnie czekał i tyle z tripa dzisiejszego wyszło
Po wczorajszym dość późno się zbieram bo po 15. Schodzę do piwnicy, a tu krossik serwuje mi 2 kapcie: jeden z przodu drugi z tyłu. Ściągam, zaglądam i moim oczom ukazuje się pełno wbitych kolców z jeżyn. Tak tak wczoraj dzięki Irkowi się przedzieraliśmy przez jeżyny.
Szybko się uporałem i w drogę, przy okazji do decathlonu po zapas zawitałem bo przy zmianie cały zapas wyszedł, a bez zapasu się nie ruszam nawet po bułki niet!
Potem na Dorotkę, chwilę kręcenia po niej i przy jednym podjeździe zerwał się porywisty wiatr ledwo co wjechałem przy nim, centralnie w twarz. Po tym już mi się nie chciało zmagać z wiatrem dłuższej i jak najszybszą drogę do bazy wybieram
Ustawka z Irkiem o 8 na Murckach i kierunek Wadowice, potem Świnna Poręba. Potem dwie możliwości albo Żywiec albo do Krakowa zjazd. Ta druga opcja wygrywa. Po drodze Wieliczkę zaliczamy przy okazji.
Dzień pozytywnie zakręcony, cały czas w siodle i ciągle góra dół było więc niezły trening wyszedł przy okazji
Ustawka z Irkiem na Zarzeczu o 10.30 i kierunek Rudy Raciborskie. Ale po kolei. Najpierw na Chudów, potem Knurów. Następnie na Tamę Rybnicką by w końcu dotrzeć do Rud Raciborskich.
Potem jakiś taki mały niedosyt: jechać na Racibórz czy wcześniej zjechać by zdążyć na Masę Mikołowską. Zwycięża ta druga opcja tak więc lecimy ino zobaczyć przeprawę promową nad Odrą w Ciechowicach po drodze zahaczając o Kuźnie Raciborską.
Powrót hmm najwięcej jak się dało lasami, o dziwo km w terenie wpisane to dziwna sprawa bo z 25km asfaltu w lesie widzieliśmy co trochę psuje wynik dlatego też samych szutrów i tłuczniowych dróg wyszło 39.7km
Na powrocie w Knurowie łapie nas burza, potem ulewa, czekamy w sklepie aż przestanie, ale nie przestaje więc zbieramy się i pędzimy na Chudów i Mikołów Mokre gdzie Irek postanawia jechać do Mikołowa, a Ja wybieram opcję leśną powrotu do bazy
ps. Na Masę Mikołowską nie dojechaliśmy nawet nie wiemy czy się odbyła, ale trip wart był grzechu jak zawsze!
Taki tam trip do Opola. W jedną stronę na kole, powrót z Opola PKP do Gliwic i z Gliwic do Kato zaś na kole. Dzień rowerowy done! Trochę po Opolu się pobujało dodatkowo :D
Trasa: Baza-> D3S-> Brynów-> Ligota-> Zarzecze-> Stara Kuźnia-> Borowa Wieś-> Paniowy-> Chudów-> Przyszowice-> Bojków-> Stare Gliwice-> Ligota Łabędzka-> Rzeczyce-> Taciszów-> Pławniowice-> Ujazd-> Zalesie Śląskie-> Lichynia-> Leśnica-> Góra Św. Anny-> Wysoka-> Sprzęcice-> Siedlec-> Kamień Śląski-> Kosorowice-> Opole
Powrót do Gliwic z Opola pociągiem. Potem z Gliwic przez Zabrze, Rudę Śląską oraz Świętochłowice i Chorzów plus kółeczko w Parku Śląskim i do bazy Opole