Ustawka na Pętli Alfred o 9 i kierunek północ. Początkowo nie zapowiadało się byśmy daleko ujechali, ale w Radzionkowie zaczęło się przejaśniać i plan na Lubliniec doszedł do skutku. Po drodze na jakieś dziurze amor mi się schował i od tego momentu mam sztywniaka. Papa amortyzacjo, pora na Mosso M5. Czas zmiany nadchodzi ...
Przypadkowe foto
Od dziś jeżdżę na sztywno, można rzec +5 do prędkości
Brak formy, po chorobie, dobra pogoda i mega duża kadencja, czyli Góra św. Anny, Gogolin i Nędza. Tak ot w dużym telegraficznym skrócie wyglądała dzisiejsza jazda. Kolejny wypad z cyklu wlokę się, a nie jadę!
W sumie to nie wiem co by tu skrobnąć. Pogoda ekstra do jazdy, ino jakby ktoś wyłączył ten upierdliwy wiatr! Na początek misja Błędów, potem Klucze i Bukowno. Coś tam się jeszcze chciało to zaliczam dobrą zapiekankę w Trzebini na rynku.
Od tego momentu chodził mi po głowie kawałek terenu by Bieluszek zaznał i tym sposobem w największe możliwe bagno się wpakowałem. Zanim dojechałem do szutrówki niebieskiego szlaku to już miałem dosyć jazdy na dzisiaj, istny przełaj sobie urządziłem!
Pierwszy skrawek asfaltu i zrzucam zbędne kilogramy błota i turlam się do domku, po drodze jeszcze zahaczam 2 szybkie odcinki po błocie. Na drugim mnie poniosło, cienkie oponki na błocie fajnie się ślizgają i gdyby nie skręt w prawo to bym drzewko skasował. Tym razem się udało; ma się tą fantazje