Dziś dla odmiany lokalnie; wjazd do lasu to czysty horror! Zdecydowanie za dużo tłucznia, a za mało drzew wrr! Pytanie: co za idiota pozwolił na wycięcie 65 tysięcy drzew ... i druga kwestia po ch wafla ten tłuczeń w lesie?! Kij z ludźmi, ale las jest ostoją dla zwierząt! Nie kumam tego, ani nie czaje tym bardziej dlaczego i po co ...
Fajnie było przez pierwsze 58km, potem wiatr zaczął mega miażdżyć i frajda z jazdy znikła! Wyjeżdżając warunki były iście wiosenne, na termorurce 17°C i wiatr słaby, wiejący umiarkowanie z południa. Po 12 nadeszło zło, wiatr zmienił się na mocno zachodni plus do tego temperatura zaczęła spadać i po drodze jakiś opad mnie chwycił.
Pogoda jest jaka jest, nie ma co narzekać tylko śmigać dalej bo od narzekania i braku jeżdżenia formy się nie zbuduje! Będzie forma to żaden warun straszny nie będzie!
A co do trasy to najpierw Czeladź i Sarnów, potem już klasycznie P4, Siewierz, Myszków, Kuesta Jurajska, Żarki, dalej Wysoka Lelowska, Biskupice, Olsztyn, Kusięta i zjazd do Częstochowy. Trochę pagórków wpadło, co cieszy chodź dalej to płaskie tereny, ale i tak to lepsze niż Polska środkowa gdzie na 100km nie uzbiera się nawet 100m rzeczywistego przewyższenia!
Najpierw trochę luftu zapodałem Authorakowi. Tył z 1.9 na 3.0, i przód z 1.8 na 2.6; a potem słynna ustawka Geodety z Pogodynem (Jarkiem) na Wojkowicach o 16. Plan z Jarkiem mieliśmy prosty, zebrać lokalny up do kolekcji i pokręcić się po Garbie Tarnogórskim. Dlaczego tam, a nie gdzie indziej? A dlatego, że teren ten trochę fałdek ma; takich idealnych na rozgrzewkę przed czymś większym ...
Przed czym? Ano kwiecień to trip Bieszczady, o ile noclegi będą dostępne; no i Przehyba w Beskidzie Sądeckim na 1, ewentualnie 2 dni. Wszystko zweryfikuje życie i Pan Pinokio, który ciągle jakieś obostrzenia nakłada, a poziom zakażeń ino wzrasta wraz z liczbą nowych obostrzeń. Tak więc zostaje trzymać kciuki, że plany dojdą do skutku bo naprawdę zacne są.
A wracając do dnia dzisiejszego to ponownie jazda bardziej sprytem; formy dalej brak. Dobrze, że Spółka zoo, czyli Gizmo i Authorak we krwi mają motto: " po co się męczyć jak można kadencją temat ogarnąć". Tym oto sposobem do worka wpadły łatwe kilometry oraz łatwy up.
Forma Dramat! Tempo żółw! Brr jak zimno! Ta wiosna to totalne nieporozumienie!
Jazda dziś to istna katorga; dobrze, że w towarzystwie to mniej męcząca. Narzekam jak Trollking, chodź głównie na swoją niemoc, a nie warunki. Bo warunki jakie są każdy widzi. Jak się ma moc to wszystko inne mniej ważne staje się ...
Śmiganie dziś to jakiś dramat, nogi w ogóle podawać nie chciały! Authorak ponownie swoje zrobił! Do tego zimno i bez chęci, ale w sumie bezwietrznie więc jakoś przeleciało te sześćdziesiąt siedem trzepaków kilometrów.
W sumie to dziś bardziej był test czy przeszczep organów się przyjął czy też nie. Jest OK, więc można dalej śmigać. W końcu za niedługo 60-tka Authoraka więc nowe graty należały mu się jak mało komu! Na koniec buh i tyle ...