Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2019

Dystans całkowity:386.99 km (w terenie 9.40 km; 2.43%)
Czas w ruchu:16:21
Średnia prędkość:23.67 km/h
Maksymalna prędkość:48.00 km/h
Suma podjazdów:1478 m
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:64.50 km i 2h 43m
Więcej statystyk

Wybór ciągle ten sam!

Czwartek, 31 stycznia 2019 · Komentarze(7)

Pomimo, że Bieluch ciągle na mnie patrzy swoimi ślepiami z prośbą bym go zabrał na spacer, ponownie wybieram Authoraka. No cóż lepiej mi się śmiga na mtbku, nic na to nie poradzę. Jest jak jest, Biały więcej stoi niż jeździ więc chyba pora pomyśleć by oddać go pod młotek i liczyć na to, że ktoś dobrze się nim zaopiekuje. Ciągle się waham, ale jak ma stać w samotności i przybierać ino kurz to chyba najlepsze rozwiązanie. Pożyjemy, zobaczymy ...

A wracając do dzisiejszego wypadu to nic specjalnego, ino rundka do Lędzin i Jaworzna. Takie tam nic, same przynudnawe asfalty i tyle. 

Kierunek Tworóg

Niedziela, 27 stycznia 2019 · Komentarze(3)

Plan na dziś był prosty: jechać ciągle z tą samą prędkością non stop czy to górka czy prosta. Miało być lajtowo i było chodź często kusiło depnąć mocniej po spdkach.

Myślę sobie teraz, że czasami dobrze przyhamować swoje ambicje i zostawić je na coś bardziej wymagającego i zaatakować wtedy kiedy trzeba, a na płaskich terenach jechać sobie bez gonitwy! I tak pomimo odhaczenia tylko Świerklańca, Tarnowskich Gór i Tworogu na liczniku zawitała wartość trzycyfrowa z skromnym groszem po przecinku! Mały szczegół, a cieszy.


Szwedzki mówi: "Głowa do Góry"


Motyw jak z Bonda

Koparkowo, czyli Baza Płetwonurków

Niedziela, 20 stycznia 2019 · Komentarze(4)
Uczestnicy

Genezy tego wypadu brak, początkowo sami nie wiedzieliśmy gdzie chcemy jechać. Dopiero rano udało się uzgodnić, że chcemy nawiedzić Kamieniołomy Koparki w Jaworznie. I tak najpierw ustawka pod Mariackim o 12.15, szybkie przywitanie i w drogę. Droga jak droga, standardowa bo po co udziwniać jak miało wyjść 2 x 29km. 

Powrót również standardowy z zahaczeniem o Velostradę Jaworznicką, która wygląda jak wygląda. Miała być odśnieżana, ale nic z tego. Jest jak jest, u nas to normalne, że obietnice to tylko puste słowa pod publikę. W drodze powrotnej próbujemy jeszcze łapać zachód Słońca gdzieś w Szopienicach. Taki średni na jeża był.


Authorak na tle Kamieniołomu "Koparki", obecnie zalanego od x lat


Zachód z 14 i rękawiczką w tle.


A tu Zachód Szopienicki

Lekka rozgrzewka

Sobota, 19 stycznia 2019 · Komentarze(4)

Po ostatniej ciężko wymęczonej trzydziestce w końcu trzeba się wziąć w garść i odpalić wrotki na dłuższy dystans. Ponownie na planach się skończyło, a to dlatego, że moje palce u stóp nie lubią ujemnych temperatur i to bardzo, bardzo! No cóż miękkim nie wolno być i trzeba myśleć pozytywnie, że stopy mają ciepło. Hmm to nic nie daje więc i tym razem wyszedł jakiś taki emerycki dystans.

Celem na dziś była Smutna Góra i coś dalej, ale na Smutnej stwierdzam, że dorzucę Tychy i styknie. Większej pętli robić nie chciały moje paluszki u stóp chodź kusiło rozwinąć skrzydła gdzieś dalej tak by zawinąć większy okrąg.

Może następnym razem się uda w końcu zrobić upragnioną setkę lub jakiś totalnie wyczesany dystans z zajedwabistymi widokami cieszącym oko-oczy.


Aktualne warunki na D3S

Glut międzymiastowy

Niedziela, 13 stycznia 2019 · Komentarze(4)

Ot takie nic. Głód jazdy zwyciężył! Niech już ta zima się kończy bo są ambitne plany, a tu z racji pogody wszystko wstrzymane!

3,2,1 Start

Piątek, 11 stycznia 2019 · Komentarze(4)

No cóż nie cierpię robić suchych i bezsensownych kilometrów, ale już mnie roznosiło wewnętrznie więc musiałem coś przekręcić bez ikry! I tak pokręciłem się trochę po Mysłowicach, Lędzinach i trochę po południowych dzielnicach Katowic. Niby nic specjalnego, ale zawsze coś.

Miałem takich nudnych kaemów nie trzaskać tylko robić rozsądne wojaże, a wyszło jak zawsze. Na plus zaliczam Słońce, którego dawno nie widziałem. Śmiało stwierdzam, że wolę ambitny plan i długi dystans niż krótki, który nic nie wnosi ani do treningu ani też do jakości. Gdyby ino było trochę cieplej tak z +5 to bym jakąś setkę ogarnął, a tak z racji szybko marznących paluchów u stóp trzeba się wstrzymać i czekać na lepsze warunki do jazdy.

Tempo też słabawe wyszło, głównie dlatego że z każdym pokonanym km odechciewało mi się jechać. No ale jak się powiedziało A to trza powiedzieć B i nie odpuszczać. Coś takiego mam w sobie, że nie umiem odpuścić czy zrezygnować mimo, że powinienem. Kolejny raz wypizgało mnie nieźle, i zamiast zawrócić to pętlę domknąłem; tak więc żyję i dalej będę truł wam dupę moimi wypocinami na Beesie! Sorry ...




Fotki z żelazka jak zawsze nie oddające klimatu