Plan na dziś był prosty! Miało być coś górskiego i z upem z dwójką z przodu i było. Wystarczyło dostać się tylko albo aż do Żywca. Pociąg miałem o nieludzkiej porze bo o 4.31, ale czego się nie robi dla pasji. Chwila drzemko czuwania i jestem.
Wysiadka i na dzień doberek wspinaczka i to nawet nie tyle trudna, ale monotonna bo aż 25km do granicy z Słowacją jest. Następnie szybko przez Namestovo, Trstena, Sucha Hora i ląduje z powrotem u nas. Tu zamiast do zatłoczonego Zakopanego decyduje się na Gubałówkę gdzie czeka na mnie nagroda w postaci dobrego landschaftu.
Fotki pyknięte więc można dalej śmigać, śmiganie to mało powiedziane to było latanie po asfalcie. Ciągle 45+ aż do samego Czarnego Dunajca z przerwą na serpentyny we wsi Ciche. Chwila przerwy na "rynku" w Czarnym Dunajcu i w drogę na mój drugi dzisiejszy cel, czyli Przełęcz Krowiarki. Nie powiem podjazd jeszcze bardziej mi się ciągnął niż ten korbielowski chodź też swoje kilometry miał bo od Jabłonki to 18km oOo.
Na przełęczy krótka przerwa i już bez wydłużania lecę na Żywiec przez Przełęcz Przysłop, Stryszawę, Hucisko i Pewel Małą.
Wypad w dechę, nawet mój prehistoryczny budzik, który wskazuje odległość był po mojej stronie bo wskazał 200.09 co cieszy, nie liczyłem że uda się dwiesta przekroczyć. Do tego tempo wyszło zacne jak na tyle upa i mtbka. Dzięki Authorak!

Trstena i pierwsze widoczki na Taterki

Hladovka i miazga krajobrazowa

Mój ulubiony zjazd i podjazd, w drodze na Sucha Hora




Gubałówka, Giewont i Czerwony Wierchy pięknie się prezentują

Kątem oka na Gubałówkę i Taterki z Ząbu

Nowe Bystre i kolejne okno

Babia Góra i pasmo Policy

Authorak na Przełęczy Krowiarki