Dla odmiany kierunek PÓŁNOC dzisiaj :O I tak od Będzina do Góry Siewierskiej, a potem to już zjazd do bazy. Dziś pierwsze 30km bez wiatru, a potem to popisowy festiwal wmordewindu i bocznowindu, które skutecznie tempo zabiły :(
Mój ulubiony podjazd, Brzękowice Wał
W oddali Huta Katowice i Koksownia Przyjaźń
Kawałkiem terenu dosłownie: 1,7km i "kilogram" błota gratis. Taka maseczka błotna Authoraka
Dziś pokibicować Siostrze w Raciborzu na Biegu Twardzieli, potem szybka traska na Karwinę i powrót do Skoczowa na cuga. Mega fajnie się dzisiaj jechało: rano tempo wolniejsze z racji wmordewindu, a od Raciborza wiatr prawie ustał może lekki z boku lecz nie przeszkadzał to i tempo normalne jak na asfalt było! Na dokładkę mega fajny zachód się trafił na końcu tripa :)
Jeden minus z dziś to, że Endo kilka razy mimo pauzy liczyło dalej mimo braku ruchu ...
Racibórz
Karwina
Widoczek z trasy, Kaczyce tuż za granicą z Czechami
Miały być Czechy i Hlucin z ekipą z Rybnika, ale wstać się nie chciało rano wczas, a i rano coś miałem do zrobienia więc zanim się ogarnąłem było grubo po 10 więc do głowy wpadł pomysł na Piknikowy Bieruń i tamtejszy rynek.
Tak też czynię jadę przez Wesołą w Mysłowicach, Lędziny i ląduje na rynku; rynek mają fajniejszy niż nasz w Kato to trzeba im przyznać :O Potem kręcę przez Świerczyniec i Tychy do bazy. Fajnie się dziś jechało tylko jakiś dziwny skurcz na lewej nodze mi towarzyszył całą trasę plus z początku wszędobylski wmordewind :/
Ratusz na rynku w Bieruniu
Dziś próba jazdy bez ochraniaczy na buty, średni był to pomysł hahahah
Po wczorajszym jakoś bez weny na jakiekolwiek kaemy dziś, miałem nigdzie nie jechać! A tu się Piotrek odzywa czy gdzieś nie jadę bo on się wybiera. Tylko jeszcze ustawka na Wojkowicach o 12 i po kolei odwiedzamy: Cementownię Będzin, Dorotkę, Brzękowice Wał, Górę Siewierską i Rogoźnik. Tu się oddzielam i lecę do bazy
Dziś po dłuuuuugiej przerwie pora się ruszyć w końcu tak więc ustawka na tamie w Goczałkach z ekipą i cel obrany to tama w Wapienicy, ale od początku.
Na początku to walka z samym sobą bo nie chce mi się w ogóle jechać. Potem szklanka w Lasach Kobiórskich, tempo żółwia i dziwota, że żadnej gleby nie zaliczyłem, ktoś nade mną chyba czuwa tam u góry ... Następnie już sprawnie przez Międzyrzecze i lądujemy w Wapienicy, podjazd lodowy, ale już przyzwyczajony więc pod tamę jakoś poszło. Chwila przerwy i pora ruszać na spotkanie z drugą ekipą w Skoczowie, gdzie obiad i gadanie o wszystkim i o niczym jak zwykle.
Po obiedzie już powoli kryzys mnie chwyta mimo jazdy dobrej to jakoś specjalnie mnie jazda nie cieszy czegoś brakuje w tym hmm. Po drodze mijamy Landek, Strumień, Suszec no i w Orzeszu na Królówce część ekipy zostaje, a druga część jedzie na Orzesze, Ja się tam odłączam by na cuga się udać. A) brak latarki przedniej więc nie ma sensu ryzykować B) chęci odeszły do jazdy zupełnie