Równowaga być musi, wczoraj piesza Babia Góra dziś rowerowa Jura. Takie weekendy to Ja lubię. Jura coraz łatwiejsza się staje albo to Ja się uodporniłem na podjazdy albo co znane przychodzi łatwiej ...
Po pracy odbiór Pacjenta, o dziwo usługa darmowa. Potem na szybko do bazy przebrać się i w drogę. Dziś to Authorak prowadził i zaprowadził mnie na najwyższy punkt Lędzin, czyli Klimont dawniej Górka Piorunowa. Na koniec jeszcze odhaczyliśmy ulicę lędzińską w Murckach i tyle by było na dziś. Jutro odpoczynek znaczy się górki piesze w planie, a dokładniej Babia Góra od Słowackiej strony.
ps. Coraz bardziej myślę by w pierony pozbyć się przedniej przerzutki i założyć zębatkę narrow wide o pojemności 34 lub 36 zębów i tak śmigać. Jak na blacie 34T bez problemu robi się Magurkę Wilkowicką, wg mnie trudniejszy podjazd niż Karkonoska (oczywiście oba zaliczona) to chyba jest to dobra myśl. Chodź bardziej niż podjazdów boję się, że prędkości przelotowe zmaleją i szaraczków nie będzie można popędzać.
Jazda bez przedniej przerzutki to nie jazda. Dostępność jedynie blatu o 30 zębach to żadna frajda gdy kadencja się kończy, a potrzebny większy by zapinkalać szybciej. Lubię kadencję lecz nie lubię gdy wykręcić więcej nie ma z czego. Dobrze, że tył działał płynnie więc było z czego moc uzyskać.
Tak zje#%>@% dnia pod względem rowerowym chyba jeszcze nie miałem. Nie dość, że te spece z Bike Ateliera zamówili nie tą przerzutkę co trza to jeszcze zostawili mnie z problemem. Brawo za obsługę klienta, wychodzenie naprzeciw jego oczekiwaniom oraz za fachowe doradztwo. Oczywiście wszystkich tych pozytywów brak. Kiedyś już się zraziłem do tej pseudo sieciówki, a dziś był 3 raz i zarazem ostatni! Nigdy więcej, straciłem tylko czas i nerwy.
Rozwijając sytuacje to przedstawia się tak:
Zamówiłem u nich przerzutkę przednią, przyjechałem rowerem by zobaczyli pod jaki ciąg itp. itd. Pogadali My i powiedzieli, że mają i będzie w przeciągu 2-3dni
W piątek telefon, że już jest więc mówię, że we wtorek się zjawię
Zjawiam się, płacę i dostaje przerzutkę i idę na serwis, a tam zonk
Przerzutka jest nie pod tą ramę co mam i problem się pojawia, że pod korbę 2 blatową na 9 rzędową kasetę nic nie mają. A i z znalezieniem i z wyszukaniem rozwiązania mają problem więc szybki telefon tam gdzie zawsze robię serwis Authorakowi
Chwila rozmowy i okazuje się, że się da więc zawijam mą osobę z Sosnowca i wracam na chatę wku#%>@%.
Podsumowując: mam za swoje, trzeba było grzecznie poczekać i byłoby wszystko w porządku, a tak ani przerzutki, a nie wyjazdu na Słowację nie będzie. Jedynie jazda wokół trzepaka.
Tym razem z racji mego lenia zamiast monotematycznej Często-chowy padło na klimaty pustynno-kopalniane. Wystarczyło tylko się doturlać na zbiórkę na Porąbkę o 10. Potem chwila ustaleń i jazda, najpierw kierunek Sławków. Potem Bolesław i jakoś 2km przed Kluczami zjeżdżamy na Różę Wiatrów. Tutaj dłuższy popas z racji jedynego słusznego napoju sportowców, czyli izobronka.
Później to już powrót. Standardowo przez punkt widokowy Dąbrówka, Chechło, Ząbkowice gdzie to wpadłem na pomysł odwiedzenia kopalni dolomitu, a raczej miejsca gdzie można foto pstryknąć. Po tym punkcie programu zostaje pokonać Pogorię III, gdzie każdy z nas w swoją stronę jedzie. Ja przez Łagiszę, Będzin Zamek, Somalię i Szopki na chatę, a Andrzej hmm chyba na Somalię wróć Sosnowiec.
Powitać!
Róża Wiatrów i rzut oka na Czubatkę, najwyższy punkt Pustyni Błędowskiej
Punkt widokowy Dąbrówka i jegomość Authorak
Był też i chechelski wielbłąd
Dąbrowa Górnicza, Kopalnia Dolomitu w Ząbkowicach.
Dziś plan był prosty, odhaczyć po raz n-ty Andrychów i Wadowice. Tak wiem oklepane, ale jak się zna wszystko to każdy cel jest oklepany. No nic, wybrałem ten rejon bo go dawno nie odwiedzałem. Jechało się w miarę, nawet ten skur#%?@% wiatr mi nie przeszkadzał, bo ciągle myślałem o pewnym ciekawym projekcie czy tam pomyśle. Zobaczymy co z tego wyjdzie, na razie cicho sza.