Objazdówka po sklepach z Kariną. W Sosnowcu paszportów na szczęście nie sprawdzali, chyba do strefy Schengen dołączyli hehe. Tempo odpowiednie by pogadać
przetrzeć szlak na nowe DPD jak ino będzie się chciało jeździć te 24km w jedną. Droga taka se, rano może być ciekawie i w godzinach szczytu również, chyba nie moje klimaty jazdy wśród tylu blachosmrodów. Powrót przez Tarnowskie Góry, Świerklaniec, Wojkowice i Siemce, a poza tym to nic ciekawego
Startując nie miałem ustalonego celu jazdy ani konkretnego kierunku więc jechałem tam gdzie mi się skręciło. Kilka prostych, kilka skrętów i jadąc kolejno przez Dąbrówkę Małą, Bażantarnię, Przełajkę i Wojkowice wylatuje w Rogoźniku. Tu kilka pomysłów się pojawiło lecz stwierdziłem: niech mnie Bieluch prowadzi gdzie chce...
I tak sobie jadę przez Dobieszowice, Bobrowniki aż do Wojkowic, gdzie małe zaskoczenie: światła stawiają na skrzyżowaniu, w końcu będzie się dało łatwiej przejechać! Potem jeszcze Michałkowice, Chorzów Stary, Park Śląski oraz Załęże i docieram do Centrum Katowic. Tu wpadł pomysł zrobienia pętli na D3S i Muchowcu by następnie udać na Nikisz skąd już bez żadnych zbędnych zagięć lecę na Zawodzie i do bazy
Miało być nic nie jeżdżone, a jednak wyszło inaczej. Częstsze przerwy i kolano daje rady, chyba potrzebuje typowo spokojnie jazdy i przerw co 10,15km jazdy. No dobra od początku ...
Dziś typowy spontan wyszedł, rano się zgaduje z Andrzejem by coś pojeździć. Jego pomysł to Ogrodzieniec lub Oświęcim, z racji że kolana nie chce przeciążać pada na Jeziorko Łysina i obóz Auschwitz w Brzezince. Tempo typowo by pogadać, nikomu się nigdzie nie śpieszyło, a trasa taka by jak najbardziej płasko było jak się da heh. Wiatr mniejszy niż wczoraj zdecydowanie to i znacznie się komfort jazdy poprawił. No i dla odmiany dziś Authorakiem się śmigało!
Trochę wolnego czasu znalazłem to żal by było nie pokręcić troszkę przed obiadem. Także obieram kierunek Świerklaniec i Zendek tak by Bieluchem lajtowo pośmigać sobie. Potem jeszcze Sarnów, Będzin, Somalia (Sosnowiec) oraz Zawodzie i zjazd do bazy. Mimo dziwnych warunków fajnie się jechało, nawet wiatr przestał być tak uciążliwy jak 3 dni temu ...
Jako, że dziś Wszystkich Świętych to przejeżdżając koło cmentarzy to masakra jakaś: korki, zero sensownego zorganizowania, blachosmrody parkujące na każdym skrawku zieleni i ścieżkach rowerowych, piesi chodzący jak chcą pomijając fakt chodzenia po ścieżkach rowerowych, ale po ulicy wprost na jadące samochody- to było mistrzostwo przebijające pozostały brak poszanowania przepisów! No cóż w Polsce żyjemy każdy robi co chce, a mało kogo drugi człowiek obchodzi. A wracając do kwestii samochód, pieszy, rowerzysta to nigdy nie będzie dobrze jak podejście się nie zmieni 2-óch pierwszych grup. Nie mówię, że rowerzyści są bez winy.