Na początek tuż przed samym wyjazdem dopompowuje koła by dobrze się śmigało bo cuś mało powietrza w nich siedzi i w drogę ...
Dzisiaj Kamieniołom Libiąż bo dawno mnie tam nie było, a potem na dokładkę Balaton w Trzebini i powrót przez Jaworzno. Ogólnie dziś fajne tereny pagórkowate i jeden z moich ulubionych podjazdów zaliczony, czyli odcinek 1,4km i 80m do góry. Fajne się śmigało ino na powrocie wiatr coraz mocniejszy się stawał i odbierał frajdę z jazdy, ale i tak było dobrze! Wyjazd z cyklu po lekku i do przodu bo z wiatrem nie ma co walczyć, a jak walczysz to jak walka z przeciwnikiem, którego nie da się pokonać :P Przez całą trasę miałem obawę czy skrócenie łańcucha wczoraj było dobrym pomysłem !? Jednak wyszło, że nie potrzebnie sobie tym głowę zaprzątałem bo nic nie przeskakuje, a całość działa poprawnie.
Kamieniołom w Libiążu
Droga na Żarki
Jeden z ulubionych podjazdów; między Zagórzem, a Pogorzycami: 80 metrów upa na odcinku 1,4km fajny odcinek na trening
Plan na dziś był jechać na Balaton w Trzebinii, ale mijało się to z celem ponieważ tak wieje, że jazda to udręka. Miał być trening, a wyszła spokojna jazda z ciągłą walką z wszędowmordewindem. Objazd lokalnych zakamarków, czyli Hubertusy plus kawałkiem Lasów Murcskowskich no i D3S
Pobudka po 4 jakoś, zanim zwlokłem zwłoki swoje była już 4.30 i trza było gonić czynności przedstartowe. Wyjazd po 5, a termometr zeznaje magiczne -3 więc niezaciekawie na dworze, ale z każdy kilometrem coraz lepiej się jedzie.
W Rybniku grubo przed czasem jestem, więc pora na śniadanie, czyli historia z cyklu szukaj piekarni :D
Potem już grupą startujemy na Czechy. Po drodze mijamy kolejno Chałupki, Hlucin, Ostrawa oraz Karwina i powrót na stronę polską ponownie do Rybnika. Znane miejsca więc fotkuf prawie nie robiłem poza dwiema hahahah :O
Trip fajny, a Czechy kolejny raz zaliczone i pewnie nie raz tam wrócę! W Rybniku już decyduje się na powrót cugiem ponieważ a) piździ b) kolana mówią, że tyle styknie :P c) prognoza na deszcz jest d) ciemno jest i jakoś jazda nocą do gustu mi nie przypada ...
Lekki Rozruch, czyli sprawdzić łańcuch czy jeszcze jest dobry. Skrócić o jedno ogniwo czy zakładać zapasowy bo ten ciut rozciągnięty jest hmm. A tak poza tym pogoda dobra do kręcenia, ciepło i bez opadów :D
Dzisiaj w sumie klub rowerowy Ikra Rybnik organizował ognisko na Golejowie więc czemu by nie jechać, a że sami znajomi tam będą to tym bardziej się pojechało. Najpierw wyjazd około 9 z bazy, lecę na Chudów standardowo. Tu lekka obsuwa czasowa dość spora bo wybrałem raczej tempo rekreacja niż tempo przemieść się z punktu A do punktu B
Potem już trza było żwawiej kręcić co nie do końca moje prawo akceptuje, ale jakoś specjalnie nie mówiło zwolnij! Jadę sobie przez Ornontowice, Czerwionka- Leszczyny i wskakuje za Kamieniem na 925 w stronę Centrum i Rynku w Rybniku. Tu chwila pauzy i w drogę punkt 12 na ognisko.
Jedziemy jakimiś bocznym drogami na Rybnik Golejów gdzie już wszystko czeka na nas, trochę pogaduch i pora się zbierać, a że ostatnio mam sporego lenia to wybieram opcja powrót pociąg do domu ...
D3S i początek słonecznego dzionka
Klimaty Polskiej Złotej Jesieni, jeszcze trochę i kolorki będą przezacne!
Lekka zdrapka, prawie żadna. Raz się udało zjechać, ale za drugim i trzecim razem lekkie wywrotki były hehehehe :P Najlepsze jest to, że podczas wywrotek nic się stało, a rana powstała z przyhaczenia o gałąź dużo wcześniej :O
Trochę czasu było więc plan na jakąś setkę się uzbierał. Padło na Zamek w Toszku, po drodze jeszcze Pławniowice i zjazd do bazy przez Chorzów powtórnie. Pogoda na kręcenie kaemów łaskawa po ostatnich dniach więc szkoda było ją zmarnować :D
Jesień w toku ...
Zamek w Pławniowicach, zdjęcie robione za muru ...
Rano na cuga o 9.24 do Skoczowa. Szybkie ustalenia gdzie jedziemy i po co! Wysiadamy w Skoczowie koło 11 i pierwsza pauza od razu po 5min w celu uzupełnienia zapasów żywnościowych w Lidlu, potem już ciągle do góry, czyli zobaczyć śnieg na Przełęczy Salmopolskiej.
Tam chwila przerwy, ofocenie warunków przyrody i okolicznego śniegu znajdującego się dookoła. Następnie zjazd do Szczyrku i Bielska, po drodze jeszcze na Mazańcowice do sklepu Brugi jakąś dziwną drogą- tamtędy i tak nie jechałem jeszcze. Coś nowego odkrytego :D
W Mazańcowicach plan albo Pszczyna albo Oświęcim pociąg. Zwyciężyła chęć poznawcza czy Koleje Śląskie faktycznie mają tą promocję, że rower za free w relacji Oświęcim - Katowice jest. Faktycznie owe coś istnieje, jednak w kasie Pani oczywiście nic o tym nie wiedziała więc trza było kupić u kierownika pociągu bilet.
Trip fajny, pierwszy śnieg zaliczony w tym jesiennym okresie. Zima w Beskidach pewnie za niedługo się skończy i zacznie faktycznie jesień, ale jak jest to trza nacieszyć oczy śniegiem bo później go może nie być ...
W drodze na Salmopol
Na Przełęczy Salmopolskiej
Authorak i pierwszy piździernikowy śnieg w tym roku :D
Miałem jechać na zbiórkę do Zabrza, ale jakoś tak wyszło, że ekipę dopiero na Dorotce chwyciłem. Pojechałem lekko naokoło :D Później jeszcze Chorzów i powrót początkowo w mżawce, a potem już w deszczu.
Fajny znak na Chopina w Będzinie jest informujący o podjeździe hehe