Dziś pomysł wpadł na domki na stawach na Pojezierzu Palowickim więc wypadałoby ten plan zrealizować. Wsiadam na Authoraka i kręcę o poranku przez D3S gdzie to niewidziany od nie pamiętam kiedy dość konkretny przymrozek widzę. Potem jeszcze Ligota na ustawkę o 9 z Marcinem i rura na obrany cel. Jedziemy przez Mikołów i Orzesze aby wbić się na owe tereny Pojezierza Palowickiego.
Po drodze owe domki focimy i pozostaje nam tylko powrót do Kato. Lecimy ponownie przez Orzesze gdzie gastrofaza chwyta więc ratujemy się pobliską budką z kebabem. Posileni jedziemy dalej, za kolejny cel obieramy sobie Chudów, gdzie również chwila odpoczynku by w końcu przez Retę Śmiłowicką i Lasy Panewnickie wylądować na Ligocie. Gdzieś przed Ligotą panę chwytam więc trzeba odbębnić 20 minut straty na łatanie dętki i szukanie winowajcy ...
Na Ligocie każdy w swoją stronę. Przede mną jeszcze szybkie 10 kaemów przez D3S i w domku ląduje! Hmm pogoda dziś fajna od konkretnego minusa rano poprzez słoneczną pogodę koło południa aż do kolejnego przymrozka po 16.
D3S i mroźny wizerunek zimy
Rozkopali skrót przy torach na Dolinie Jamny hmm ...
Zmotywowany przez pewną osobę zmobilizowałem się i wyjechałem pokręcić wieczorową porą. Początkowo bez planu, ale w trakcie jechania pomysł wpadł na Wzgórze Św. Doroty i tak bądź co bądź przypadkowo się tam znalazłem :D
Ustawka na Wesołej o 9.30 z Łukaszem i cel to Pszczyna jakoś tak innymi szlakami. W sumie nie ma co wymyślić nowego, wszystkie możliwe ścieżki objeżdżone kilkakrotnie, a jednak 2 nowe odcinki krótkie poznane :O Droga jak droga upłynęła na walce z wiatrem, po drodze mijamy Wsie Tyskie, Studzienice i lądujemy w Pszczynie. Chwila przerwy w Żabce na hot doga wigilijnego, pomysł dziwny, ale zrealizowany hahahah i czas na powrót.
Ponownie szukanie nowych ścieżek i zaś nam udaje się znaleźć tym razem fajny singiel na zielonym szlaku koło Kobióra. Potem już w sumie nic, szybko przez Paprocany i ponownie Wesoła.
Potem już samotnie udaje się na singiel w pobliżu Giszowca. Zimą dziwnie się nim pruje, dróżka jakby się zatarła nieco przez co zdecydowanie tempo wolniejsze tam niż w lato. Po drodze zaliczamy jeszcze przejazd przez lodowisko bez gleby na szczęście, fart jak nic inaczej poczułbym się jak kaczka w stawie :D
Pomysł wpadł na Jurę tylko pytanie rodziło się gdzie !? W sumie bez namysłu padło na Pustynię Błędowską, jeszcze tylko ustawka w Katosach o 9 i rura na cel. Po drodze mijamy Sosnowiec Niwka, Kolonie Cieśla, Terminal Sławków, Bolesław oraz Hutki by dotrzeć na Czubatkę.
Tu chwila odpoczynku i ustalanie powrotu, szybki sklep z specjałami i plan się wyklarował zahaczyć jeszcze Rabsztyn i zamek tamtejszy. Podjazd istne lodowisko, zjazd wcale nie lepszy, ale dało rady i lądujemy w Olkuszu. Stąd już droga na Bukowno, obok zalewu Sosina, Szczakowa, Mysłowice i docieramy do Kato. Na rynku każdy w swoją stronę i tyle by było na dziś.
Wyjazd dobry: ciepło lecz ciut wiater przeszkadzał, ale i tak fajnie się jechało po dłuższej przerwie!
Czubatka i Authorak dostał prezent w postaci błotniczka z Topeaka
Lędziny, Bieruń, Tychy oraz Chorzów i zjazd do bazy. Takie małe co nieco ... Dziś przeprosiłem się z asfaltem ponownie bo w lasach kupa nawet nie błota tylko jakieś mazi, której po kilometrze miałem dosyć yyy. Myślałem, że w lasach będzie biało i się zawiodłem bardzo :/