Czechy na pełnym lajcie
Sobota, 30 marca 2019
· Komentarze(7)
Jako, że od pewnego czasu było głośno o wyjeździe na Czechy z ekipą z Jaworzna to tak sobie myślę formy brak to czemu by się nie kopsnąć z nimi. I tak od słowa do słowa melduje się na zbiórce katowickiej grupy o 7.30 pod "skrzydłami". Dlaczego tam, a nie na rynku w Jaworznie? A dlatego, że dzięki temu zabiegowi mogłem sobie smacznie pospać i pochrapać aż o 2h dłuższej.
Zbiórka jak zbiórka, szybkie przywitanie i w drogę. Trasa standard, czyli Tychy, Kobiór, Czarków i Pszczyna, gdzie to dołączamy się do innych grup lecących wspólnie na Stonawę. Tu również bez udziwnień, mijamy kolejno Strumień, Pruchną i poprzez kilka mniejszych większych podjazdów i zjazdów meldujemy się w Karwinie, a potem już na celu w Stonawie. Tu chwila przerwy i trzeba wracać, ale jak. Z ekipą dalej czy już na własną rękę.
Koniec końców odłączam się od grupy, dołącza do mnie jeszcze Andrzej i Piotrek, którego to dość dawno nie widziałem. Ustalamy, że chcemy lecieć na Gołkowice, Rybnik i Chudów, ale z racji niespodziewanego skrętu w prawo w Petrovicach lądujemy w Jastrzębiu. Nie powiem lubię podjazdy, lecz tym razem wcale nie po drodze mi było z nimi, a wszystko to spowodowane brakiem kondycji.
Podjazdy minęły pojawiły się Żory i Piotrek leci do siebie na Rudę Śląską, a my swoją ścieżką w stronę Mikołowa. Tam miało się odbyć rozdzielenie, ale odbyło się ono dużo wcześniej bo już w Gostyniu. Dlaczego? Ano dlatego, że bo po drodze są podjazdy, a każdy z nas ma totalnie zupełnie inne tempo pod górkę. I tak już samotnie kieruje się na Kato przez Lasy Panewnickie i D3S, a Andrzej po swojemu na Wesołą.
Podsumowując: dzionek fajnie wyszedł, wiatr nawet nie przeszkadzał a i kilka emeryckich kaemów wpadło!

Kopalnia Důl ČSM Stonava

Rynek w Karwinie