A jednak się da! Nie spodziewałem się tyle upa na trasie, ale faktycznie jest co kolekcjonować! Ciągle góra dół i jeszcze raz góra dół, i tak ciągle! Normalnie bajka, lubię to! Było wszystko od szutrów, piachów po błoto, kamole i chaszcze.
Authorak wykorzystany maksymalnie terenowo, a Pan cały pobity pokrzywami i gałęziami. Eh, warto było! No i ten motyw kukurydzy. Ja chce jeszcze raz, na jeszcze większym speedzie!
Prawie udany wypad za miasto; no gdyby nie ulewa, która mnie złapała w Imielinie. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Pociąg darmowy, a Ja suchy. Czasami trzeba się szanować i wiedzieć kiedy odpuścić; nic nie straciłem. Trasa Imielin-Kato znana lepiej niż na pamięć.
No, a wracając do wypadu to Authorak zadowolony bo troszkę pagórków zaznał. Sporo się nazbierało, bo aż półtorej tony rzeczywistego upa. Jak dla mnie bomba, można było się poczuć jak w górach. Szkoda tylko, że u nas takich góra dół nie ma :/
ps. Andrzej teraz wiesz czemu tak szybko się zgodziłem na twoją propozycję trasy. Bo profil znałem i wiedziałem skąd podjazdy wyrosną!
A miał być tylko Chudów z nudów, a była sobie jeszcze Hałda Skalny. Ogólnie fajnie się śmigało, lecz czegoś jakby do szczęścia brakowało ...
Niby kilka podjazdów się trafiło, ale daleko temu do zaspokojenia moich potrzeb. Chyba ponownie czas pomyśleć o jakiś górkach, chodź i tam powoli płaskawo się zaczyna robić! Dobrze, że w planach na ten rok jest objazd Karkonoszy, to przynajmniej tam sobie poszaleje troszkę :)
Taki tam myk po pracy na Racibórz i powrót na tanim bilecie. Tak to można żyć! Pewnie gdybym miał dziś wolne to bym wracał przez Rudy Raciborskie i Kotlarnie do domku, a tak to musiałem się zadowolić marną osiemdziesiątką.