Ustawka z Irkiem na Podlesiu o 12, celem miała być Pszczyna, a wyszła Bielsko-Biała. Tak więc ruszamy w kierunku Pszczyny czerwonym, a potem niebieskim szlakiem, w Pszczynie zapada decyzja Bielsko-Biała Szyndzielnia. Przez zaporę Goczałkowicką i Wapienicę. Od Wapienicy żółtym szlakiem na Szyndzielnie się wdrapujemy, potem jeszcze kawałek i na Klimczoku lądujemy. Potem to już zjazd czerwonym szlakiem do centrum Bielska i na pociąg. Oczywiście bilet wykupiony do Ligoty, więc powrót jeszcze przez D3S standardowo do domku się odbył.
Najpierw ustawka z Marcinem pod kościołem Mariackim o 10.30, następnie szybko suniemy pod drewutnie gdzie ma czekać Tomek by ostatecznie być w komplecie zbieramy Irka z Ochojca jak leci się na Murcki. Jesteśmy w komplecie więc pora atakować nasz cel wycieczki, czyli kamieniołom w Libiąż. Jedziemy przez Murcki, Wesołą, Lędziny, Imielin, Dziećkowice, Jeleń. W Jeleniu off-road na maxa był, wytyczanie szlaku między krzakami, gdzie normalny człowiek by się nie zapuścił nawet. Opuściwszy odcinek terenowy chwilka na przemian szlakami czarnym, czerwonym i zielonym i już jesteśmy u celu. Szybki skok do Lidla w Libiążu i dłuższa przerwa w miejscu gdzie jak jesteśmy z reguły pada i to dość ostro, tym razem obyło się bez takiej niespodzianki. Po chwili odpoczynku wracamy z powrotem czerwonym rowerowym szlakiem na stawiki na Jeleniu Dąbie, potem szybko przez Dziećkowice gdzie w pewnym momencie się rozdzielamy, Tomek i Devil swoją drogą lecą, a My z Irkiem zielonym szlakiem do Brzezinki skąd wbijamy się na Larysz, Wesołą i potem ulicą Adama na Giszowiec zjazd. Tu nas dopada przelotny deszcz, czekamy chwilę aż przejdzie i jedziemy dalej. Następnie przez Staw Janina i w punkcie odpoczynkowym na Ochojcu rozdzielamy się z Irkiem, ja lecę na D3S i do domku. Wyjazd w pełni udany, choć tego samego nie mogę powiedzieć o kolanie. Nie wiem czemu ale po przejechaniu pierwszych 200m się odezwało, trzeba być twardym więc się pojechało czego się nie żałuje. Szkoda teraz, że 2-dniowa przerwa nastąpi by kolano doszło do siebie.
Ustawka z Tomkiem pod Panoramą o 12.30 i w drogę. Początkowo miała być Pszczyna, ale Tomek mówi, że ma czas tylko do 16 więc lipa, wybór pada na okolice Czułowa, Podlesia i Kostuchny. Trochę pobuszowaliśmy w zbożu bo jakby mogłoby być inaczej odcinek terenowy musi być. Na końcu do Tomka na serwis, teraz cały napęd się błyszczy i chodzi zaś jak nowy, tyle piasku w nim siedziało, że można by "założyć piaskownicę". Rozkręcone i wyczyszczone wszyściutko
Jakiś debil wpadł na pomysł podpalać las. Hmm ciekawe ludzie mają pomysły
Gdzieś w lesie poza szlakiem. Tyczymy własne
Buszowanie w zbożu
Przedostatnim punkt wycieczki Stok Sopelek w Kostuchnie
Na koniec zabawa w serwis, napęd cały czysty. Nie pamiętam kiedy tak wyglądał chyba tylko przy zakupie heh. Zupełnie inna jazda na takim wycackanym i wyczyszczonym napędzie. Niebo, a ziemia!
Ustawka z Łukaszem pod Lidlem na Paderwie o 15, szybkie zakupy i w drogę do Mikołowa na masę. Ale najpierw były drobne zakupy i błyskawiczne założenie nowej zabawki:
Potem to już droga na rynek w Mikołowie przez D3S, Ochojec, Piotrowice, Zadole, Ligota Akademiki, Mikołów Jamnę aż do celu. Tu krótka przerwa, odpoczynek i czekamy na resztę.
Ostatnie szlify przed zlotem
Następnie przejazd ulicami Mikołowa i ognisko z poczęstunkiem. Jak na razie najlepsza masa na jakiej byłem
To dzięki tym paniom zawdzięczamy ognisko i poczęstunek. Chwała im za to wielka!
Druga część dnia znaczniej przyjemniejsza, ustawka z Tomkiem o 14.15 na Muchowcu i kierunek Murcki, żeby nie było łatwo to postanowiliśmy zupełną puszczą tam dojechać co poniższe zdjęcia doskonale obrazują:
Co tu pisać, chyba tyle, że wycieczka grupowa udała nam się wyśmienicie zakończona jak zawsze ogniskiem na Stargańcu Zamek w Chudowie, coś tam jeszcze robią hmm
Dzisiaj pogoda nie sprzyjała z rana, nie wiadomo było czy gdzieś się ruszać czy nie. My jednak z Tomkiem postanowiliśmy się wybrać do Wisły i potem nad tamę na Jeziorze Czarnym. Wycieczka udana, ani kropli deszczu choć pogoda mówiła co innego zupełnie! Najpierw na Paprocany, potem na Pszczynę, Skoczów i Ustroń, skąd już rzut beret do Wisły było. Powrót pociągiem oczywiście
W drodze na Pszczynę
Zamek w Pszczynie
To już Wisła i Tomek się chwycił na zdjęcie nawet
Jezioro Czarne, jak widać pomimo ciepła resztki lodu/kry są jeszcze
Dziś coś mnie natknęło by pośmigać w terenie więcej i się udało. Ustawka z Tomkiem o 16.30 pod Panoramą na Ligocie i rura na Starganiec skąd udajemy się okrężnie na hałdę w Rudzie Śląskiej. Chwila zabawy i pora się zmywać, później powrót też pod Panoramę gdzie się rozdzielamy, Ja mknę pod Spodek zrobić deal jeszcze, a Tomek do siebie na Piotrowice. Pod wieczór już tak ciepło nie jest jak w ciągu dnia i ubiór na letniaka nie działa, pora była wyciągnąć polar i nogawki.
Takie tam zdjęcia z naszych Lasów Panewnickich, hałda w Rudzie Śląskiej