Asfaltowo przez Chorzów oraz Rudę Śląską i zjazd do bazy. Pogoda jak ta lala by śmigać na rowerze, tylko ten brak czasu nie miłosierny, są rzeczy ważne i ważniejsze ...
Dziś po wczorajszym nosiło mnie, że wywiało mnie aż w stronę Błędowa. Całkiem fajnie się jechało, chyba powoli forma wraca, ale daleka droga jeszcze do tego.
Podsumowując weekend to w sumie przejechałem 196,44km co jest niezwykłym wyczynem na ciągły brak czasu, nie prędko znów się zdarzy taka okazja niestety :/
Był czas to się pojechało i wyszło jak wyszło; lekki trening w tlenie. W lasach ślisko więc odpuściłem już na samym początku taką jazdę, mijało się to z celem i walczeniem z przyczepnością.
Potem to już ciągle asfaltami ciorałem tak by się nie zmęczyć zbytnio, a pokręcić co nieco. Plan był na 70km, a wyszło ciut więcej! Co mnie cieszy.
Fajny kawałek przejechany wyszedł nawet, pętelka treningowa dobra chodź do Góry Siewierskiej i okolic się nie umywa, za płasko.
Dziś urlop więc rankiem kilka spraw załatwić, a potem na krótki wypadu czas był jeszcze.
Zaś dosypało białego więc pora przetestować konfiguracje Krossidło + Spdki. Obyło się bez gleby, fajnie się śmigało lecz przyzwyczajenie się ponowne do spdków trochę potrwa
Ja to zawsze trafię w fajne warunki na rower jak mam wyjść. Jak to mówią bez śniegu nie ma zabawy, coraz bardziej się do tego przekonuje szczególnie gdy śmigam po naszych okolicznych lasach.
Niby niecałe 28km w terenie, ale tak naprawdę to ponad 50km wyszło łącznie nieośnieżonym drogami, czy lasami czy to drogami asfaltowymi. Chyba drogowcy jak zawsze zaspali, albo druga przyczyna jeżdżę mało uczęszczanymi drogami.
Ale frajda i tak była, i to się liczy. Niektórzy boją się wyjechać bo ledwo 1 rowerzystę spotkałem na całym swoim przejeździe!
Co tu dużo pisać: pogoda bajka, śnieg w lesie, lekki mrozik czego chcieć więcej. Trochę po okolicy Ochojca i Murcek dziś się pośmigało, a raczej brnęło się w śniegu. Micha zadowolona bo regulacje wcześniejsze tak dobrze mi wyszły, że wszystko miodzio dziś działało pomimo "tony" śniegu na krossidle :D
Na początku z IC śmigałem do pierwszych czerwonych świateł na Mikołowskiej, oni przejechali ja się zatrzymałem i tyle było z dzisiejszego IC dla mnie. Do Brynowa jako tako ich powoli doganiałem, ale definitywnie czerwone światło przy OBI mi stanęło na przeszkodzie i postanowiłem odpuścić sobie dalsze ich gonienie. Brak formy wychodzi dokładnie.
Potem już nie miałem ochoty się szwędać po asfalcie i głównych drogach więc na Murcki przez Ligotę zajechałem i do bazy przez Muchowiec po drodze zaliczając BP by krossidło wymyć z błota.
W tym roku stawiam na skromny dystans roczny, bo już mnie przestało bawić ciągle robić te same trasy. Rzadziej rower, a częściej chodzenie po górach mnie kręci. Jak osiągnę 3 tysiące będę się cieszyć :D
Dzisiaj początkowo sam nie wiedziałem co będę robić, tyle planów było. Miałem początkowo na DG jechać, ale odechciało mi się. Potem miałem do Eli do Tychów wpaść, ale się nie wyrobiła, bo jeszcze na zakupach była, to pojechałem dalej, nie chciało mi się czekać. Trochę niecierpliwy jestem.
Ale zaczynając od początku, trochę asfaltowo do Chudowa, potem już coraz więcej lasami, singlami i lokalnym błotkiem się śmigało. Trasa to: Baza-> Panewniki-> Halemba-> Chudów-> Bujaków-> Mikołów-> Tychy-> Lasy Murckowskie i zjazd do bazy przez D3S klasycznie. Dziś bez endomondo bo ostatnio mnie wkurza bo nie rejestruje mi trasy pełnej tylko ucina ciągle, za to dziś troszka zdjęć będzie w zamian :D