Jest urlop to z grubej rury trza atakować, a że już dawno był plan odwiedzić znajomych to się pojechało! Start około 4 rano: rześko, mgliście, tajfunowaty wiatr na horyzoncie, ale w miarę ciepło więc jadę najpierw na Krapkowice i Zamek Moszna gdzie foty robię i lecę dalej. Potem Korfantów, Ząbkowice Śląskie i od tego momentu zaczyna się góra dół. Po drodze mijam Świdnicę, Strzegom i kończę jazdę w Bolkowie.
Wariacje wyszły co by wszystkie ruchliwe drogi omijać, nawet polną drogę se przypomniałem to pojechałem nią! Reszta trasy potem to ponownie asfalty kiepskiej klasy. Sporo rozglądania wyszło na różne możliwe odbicia gdzie by można następną wycieczkę machnąć :O
Rynek w Krapkowicach
Zamek Moszna w pochmurnej barwie jak z resztą pogoda tego dnia :P
Polna droga, która byłem zaraz skrótem. Gdzieś pomiędzy Piątkowice, a Prusinowice
Rano zanim się zwlekłem z łóżka było dobrze po 10. Patrząc przez okno żal by było zmarnować taką pogodę więc wpada pomysł jechania na Zamek w Siewierzu przez Pogorię IV i nawrót przez Przeczyce, Wojkowice i Bażantarnię w Siemianowicach Śląskich.
Katowice, Zabrze, Rudy Raciborskie, Racibórz, Opawa i cel wyprawy Zamek Hradec nad Moravici. Potem to już powrót. Miał być na kole do Kato, ale dowiaduje się, że muszę być w doma max 22 więc szybko na ostatni cug do Raciborza. Ledwo na niego zdążyłem inaczej kapa by była!
Dziś cały dzień na krótko, no lekko przegiąłem jadąc po 5 rano na letniaka. Na szczęście szybko ciepło się zrobiło potem :D
Szybka przejażdżka Authorakiem. Chyba chce mnie przekonać, że w rywalizacji z przełajem tak do końca nie jest bez szans :) A tak w ogóle to jakoś tak poniosło mnie w stronę Rogoźnika :O
Dziś plan był na Hałdę Panewnicką ponieważ dawno mnie tam nie było!
Plan wykonany, o dziwo bez spiny całkiem fajny trening wyszedł :O Authorak sam leciał jakby sam się napędzał do jazdy, to i na koniec dostał spa :) Jest czysty, ciekawe na jak długo ?!
Wjazd do Lasów Panewnickich
Na szczycie, widok na Halembę
Mój ulubiony zjazd :)
i Authorak czysty, pewnie nie długo taki stan się utrzyma he he heh
Powolutku po lokalnych wertepkach, czyli Wojkowice, Góra Siewierska i zjazd przez Malinowice, Będzin i Sosnowiec do bazy. W sumie kolejny dzień z cyklu: "Poznając Bielucha, czyli na co można sobie pozwolić na nim"
A tak poza nawiasem to wydostać się z Kato dziś to masakra jakaś. Wszystko stało!
Dla takich widoków warto odwiedzić Górę Siewierską ...
Wpadł mi dziś rano pomysł by zrobić sobie pętelkę przez Mysłowice i by dotrzeć do Rybaczówki w Kochłowicach skąd słynny już podjazd ulicą Tunkla robię do Świętochłowic. Następnie zjazd przez Skałkę do Chorzowa na obiad.
Po obiadku kręcę jeszcze na Piekary Śląskie Dąbrówkę Wielką i następuje kierunek baza przez Czeladź i Szopki. Dzień z cyklu asfalty są nudne, ale tam się nimi jeździć :O Po lekku i do przodu bez zbędnej napinki na tempo czy kilometry, ile wyszło tyle wyszło i fajnie!
Rybaczówka w Kochłowicach
Skałka
Pałac Saturna w Czeladzi i park. Kolory jeszcze jesienne dominują hahahah
Po kibicowaniu pora wracać z Brennej, lecę przez Górki Wielkie, Jaworze, Międzyrzecze Górne i Dolne oraz Tamę Goczałkowicką do Pszczynę gdzie mam metę. Po drodze za Jaworzem był fajny zjazd, że gdyby nie klamki i skręt ostry w lewo to dalej bym rozwijał prędkość hehe
Widoczki za Jasienicą, a przed Międzyrzeczem Górnym. Bajka
Start z Bielska i kierunek Wielka Cisowa, gdzie Siostrze pokibicować i znajomymi. w 3 Biegu Górskim Pamięci Żołnierzy Wyklętych śladami Henryka Flamego :O
Zaczynając od początku to najpierw lecę na Dębowiec, potem Szyndzielnia pożarówką. Chwila przerwy i dalej! Na Szyndzielni zaczynają się schody bo na czarnym szlaku na Trzy Kopce śniegu w niektórych miejscach nawet 30cm. Zjazdy mega, lekkie kontry i szło jakoś. Gorzej z podjazdami, które w normalnych warunkach do banalnych należą, ale nie w śniegu kopnym ...
Potem Błatnia i zjazd, lekki podjazd na Wielką Cisową gdzie czekam na Kornelię i resztę ekipy. Doczekałem się to pora na świętowanie, chwila odpoczynku i zielonym szlaczkiem zjeżdżam do Brennej, po drodze czekając na Siostrę i Dankę, które schodziły gdy jak myk myk i zjazd :) Później jeszcze posiadówa w Brennej na posiłku oraz piwkotoniku i pora się zbierać w drogę powrotną :P
Po pracy szybko do domu przebrać się i plan na jakąś lajtową 30-stkę się pojawił. Pytanie ino gdzie tu jechać. Padło na Murcki więc się pojechało trochę lasami, trochę asfaltem. Coraz cieplej się robi to i lepiej się kręci od razu :D