Dziś plan był prosty, odhaczyć po raz n-ty Andrychów i Wadowice. Tak wiem oklepane, ale jak się zna wszystko to każdy cel jest oklepany. No nic, wybrałem ten rejon bo go dawno nie odwiedzałem. Jechało się w miarę, nawet ten skur#%?@% wiatr mi nie przeszkadzał, bo ciągle myślałem o pewnym ciekawym projekcie czy tam pomyśle. Zobaczymy co z tego wyjdzie, na razie cicho sza.
Gdy pogoda nie pewna nie pozostaje nic innego jak pokręcić ponownie wokół trzepaka. Tym razem placem wokół trzepaka były takie miejscowości jak: Siemianowice Śląskie, Wojkowice, Rogoźnik, Świerklaniec, Nowe Chechło, Siewierz, Dąbrowa Górnicza, Będzin i Sosnowiec. Niby nic ciekawego, a jednak na końcówce udało się pstryknąć klimatyczne foto w ilości 2-óch sztuk.
3 dni w siodle, 3 setunie, 3 podobne tempa i 3 razy na sucho mimo złowrogich chmur!
Kolejny wypad to chyba karnę się na Kamieniołom Kozy przez moją ulubioną drogę w Wilamowicach.
Gospodarcza wizyta u naszych małopolskich sąsiadów na Balatonie, i może nie jest to oryginał lecz i tak swój urok ma. Fajny klimat tam panuje tylko szkoda, że za wejście każą sobie płacić. Dobrze, że Ja tylko po zdjęcie byłem więc mogłem sobie pozwolić na wjazd na górkę, pstryknąć foto mym żelazkiem i zjechać z powrotem na swój szlak.
Podsumowując kolejna setka wpadła, chodź gdyby nie te ołowiane chmurki na horyzoncie to bym większe kółko zatoczył, a nie zaś tylko skromną jazdę wokół trzepaka. Dzień na plus i mimo złowrogiego nieba i tego nie kulturalnego pana o imieniu wiatr było wporzo!
Po pracy najpierw do Plastrów na przymiarkę organów do transplantacji dla Authoraka, potem Jaworzno, Chełm Śląski i Lędziny. Nie powiem nawet fajna pętelka wyszła, tym bardziej że jazda wokół trzepaka to jazda wokół trzepaka. A co do samej transplantacji to napęd sobie sam wymienię, a przerzutkę i regulacje u Plastrów wykonam bo mają w miarę przyzwoity czas realizacji!
Jedno mi tylko tam nie pasuje, a mianowicie narzucanie swoich myśli innym. Przyszedłem tam po to by potwierdzili, że to co chce będzie ze sobą pracować i tyle, a nie traktowanie jak niedzielnego turystę, który nie wie czego chce! Pozdro im z takim podejściem.
Pełny lajcik, czyli z gospodarczą wizytą na Hałdzie Skalny. Mały dystans bo i ochoty na jakieś większe kręcenie przy tym skur#%$% wietrze nie było więc żeby doładować baterie na najbliższe 5 dni wyszło małe co nieco wokół trzepaka.
Dziś plan był prosty, odwiedzić dwie fajne miejscówki: Hradec nad Moravici oraz Krnov. Jako, że klimat doskonale oddają fotki robione żelazkiem, a po drodze był prawie sam asfalt raz lepszej, raz gorszej jakości to jedyne co dodam to to, że fajna pętelka z Rybnika mi wyszła.
Moim celem na dziś było zdobycie Góry Parcina i Pałacu Ciechanowskich, oba te cele niestety nie zdobyte. Powód? Ogrodzenie dookoła, masz ci los 2 miejsca i 2 razy przysłowiową klamkę pocałowałem. W pierwszym przypadku siatkę metalową, a w drugim to odbiłem się od bramy informującej, że jest to teren zamknięty Domu Pomocy Społecznej. Totalna lipa, Będzin wie jak zniechęcić człowieka! Tak zniechęcony udałem się przez Łagiszę na Pogorię IV i III zobaczyć nowiutki most łączący oba zbiorniki. Powiem jedno w końcu to zrobili, bo tylko pie%#?@!% o tym.
Nówka sztuka most między Pogorią IV, a III.
Cementownia Solvay (dawniej Cementownia Grodziec) w Będzinie. Od 1979 nieczynna, a szkoda bo ruiny swój urok mają!
Ustawka o 7 na Wesołej, szybkie przywitanie i kierunek Przełęcz Karkoszczonka. Po drodze mijamy oklepane Lędziny, Pszczynę i Goczałkowice. Potem pojawiają się mniej oklepane wioski jak Jasienica, Jaworze czy Brenna. W Brennej chwila przerwy by nawodnić organizm przed ostatecznym atakiem na cel wyjazdu.
Nie powiem nic specjalnego, podjazd jak podjazd chodź końcówka czyli +/- 600m to niezła wspinaczka. Kurde gdybym pojechał prosto tzn. na łatwiznę to wszystko byłoby w siodle, a tak 70m wypychu było. Za głupotę niestety się płaci i to słono!
Potem dłuższa pauza, wysłuchanie Andrzeja że nigdy więcej nie da się namówić na podjazdy w górach i pora powrotu nastaje. Powrót o dziwo dość sprawnie poszedł. Wracamy przez Rybarzowice, Bielsko, Kaniów, Jawiszowice, Jedlina, Chełm Śląski i Lędziny. W Lędzinach następuje przegrupowanie Ja do siebie przez całe Mysłowice, a kolega na Wesołą.
Dzień na plus; tym bardziej, że na końcu szaraczka na szosie chwyciłem. Mtbkiem też się da!