Tempo marne, formy brak i te nudne płaskości. Ja chce podjazdy, podjazdy i podjazdy! Jazda bez % nachylenia to nie jazda, jakaś taka dziwna i bez polotu. Dziwne jest to, że na terenach górskich i pagórkowatych avg wychodzi podobne, mimo że trzeba tam trochę popracować nogami oraz większą i płynniejszą kadencją.
Co dobre szybko się kończy, tym razem zjazd do Krakowa. Nie powiem trasa zleciała bardzo szybko, wszystko bokami i z pamięci. Na początek DK 49 do Nowego Targu, potem Pyzówka, Raba Wyżna, Skawa, Naprawa, Łętownia, Pcim, Myślenice. Następnie Świątniki Górne - jest tu co dymać.
Niby wydaje się, że płaskie tereny lecz śmiało można rzec, że jest to taka mini namiastka pagórków górskich. Do tego serpentyny oraz zawrotne prędkości zjazdowe i mamy super klimat pod bazę treningową. Na koniec jeszcze Wrząsowice, Swoszowice i Jestę w Krakowie.
Co tu dużo pisać, jest urlop jest zaproszenie jest pogoda więc i musi być przygoda. Żeby nie było łatwo, Grizmol łowelem; inaczej aniżeli wszyscy. Nie ma to tamto, aby dostać się do Czarnej Góry to trochę kochanego upa trzeba nazbierać po drodze. I tak najpierw Przełęcz Klekociny, potem Przełęcz Lipnicka (Krowiarki), Jabłonka, Czarny Dunajec, Maruszyna, Szaflary, Gronków i DK 49 do celu.
Nie powiem fajnie się jechało lecz jakoś tak zachowawczo pojechałem, inaczej niż zwykle co też doskonale widać po tempie. Po dotarciu na miejsce szybkie przywitanie się z ekipą, ogarnięcie własnej osoby. Potem obiad i czas chilloutu uważam za otwarty: basen, ognisko, sauna. Czego chcieć więcej ...
ps. sorki za jakość fotkuf, tak to jest jak się je pyka przy +35
Taterki widoczne z Rogoźnika k. Nowego Targu
Między Szaflarami, a Gronkowem zaobserwowałem Gorca - na wprost