Ustawka o nieludzkiej porze, 8.30 pod Drewutnią. Tak jak myślałem, byłem pierwszy: Devil lekki poślizg miał, a Tomek lekko zaspał. Kierunek Paprocany. Jedziemy przez Piotrowice, Kostuchnę, Podlesie, Mąkołowiec i przez Suble do celu.
Później mały przestój na izobronka, przecież bez napoju sportowca obyć się nie może! Następnie po spożyciu wyruszamy dalej, tym raz przez Lasy Murckowskie. Na Lędzińskiej Marcin zauważa, że coś syczy mi z tyłu opona, pech kapeć.
Szybka wymianka i dalej w drogę, nie długo cieszę się jednak szczęściem, w Murckach powtórka z rozrywki. Dokładnie w tym samym miejscu dziura się zrobiła na dętce. Co jest przyczyną szukałem z dobrych 10min, zanim znalazłem winowajce: KAWAŁEK SZKŁA WBITE, którego wcześniej nie zauważyłem jak pierwszego kapcia złapałem.
Pech normalnie, tym sposobem dwie dętki załatwiłem, jutro wiem gdzie będzie pierwszy kurs: Decathlon :P
Pod pobliską Żabką w Tychach
Mój dzisiejszy wynalazek, sprawdził się lecz nie do końca. Niby dupa sucha, lecz plecak ujebany :P
Dziś bardzo ciepło w porównaniu z dniami poprzednim, szybka myśl kamieniołom Ząbkowice i w drogę. Nie wiem czemu, ale wybrałem trasę taką, że co chwila był całkiem fajny podjazd, ach te objazdy :D
Pomimo +5 na termometrze Pogoria IV dalej zamarznięta :P
Nie wiem co mnie podkusiło, ale wybrałem się zaś na masę krytyczną do Bytomia. Zdecydowanie cieplej niż rano jak wyjeżdżałem gdy był skromny jeszcze minusik. Masa jak masa, tempo emeryta to nie mój klimat!
Podsumowując Styczeń: --> początek miesiąca ciepły zdecydowanie, lecz koniec to mroźne śmiganie :) --> pokonane ponad 1200 km co cieszy jak na warunki w ostatnich 2-tygodniach :) --> 3 setki zrobione :D --> zaliczony nie jeden nocny przejazd co również cieszy :)
Takie tam plus wizyta w mbike po łatki z Park Toola i klocki hamulcowe. Względnie ciepło, słoneczko nieźle operuje. Chyba następuje zmiana pogoda, temperatura oscyluje wokół zera. Wszystko powoli zaczyna się topić, oby tylko nie przymarzło bo będzie niezła szklanka :D
Standardowo jak co miesiąc: Mikołowska Masa Krytyczna, dojazd z Kato, objazd Mikołowa i powrót. Wiatr dał popalić w drodze powrotnej nieźle z -6 odczuwalna się zrobiła - 15 nieźle :D
Większości trasy singlami leśnymi oraz duktami, ekstra wypad tego było mi trzeba. Las zimową porą super wygląda. W lasach Panewnickich jakiś bieg chyba to ten bieg dzika. Jakiś gość z krzaków wylatuje, hamuje. Chyba było trzeba nie hamować to by się miernota nauczyła patrzeć czy coś nie jedzie, gdyby było to leśniczego auta to by miała bliskie spotkanie hahahaha. Dziwne to, że zero jakiś odgrodzeń dla biegających np. taśmy czy info, że taki bieg się odbywa- hulaj swawola
Godzina 18 start Muchowiec. Objazd: Ochojec, Kostuchna, Zarzecze, Starganiec, Panewniki, os. Witosa, Załęże, Park Śląski- Rebel Garden, gdzie to częstują nas darmową herbatą. Temperatura niby -12, ale odczuwało się jakby 2 razy tyla było :D
Fajnie się kręciło tym bardziej, że i pierwszy tysiak wpadł do kolekcji w tym sezonie!
Do Decathlonu po kominiarkę i rundka po Parku Śląskim, fajnie się jechało. Tylko ten lód pod śniegiem zdradziecki, kilka razy uślizgiem w skręt wchodziłem; na szczęście bez gleby się obyło. Skromny dystans lecz cieszy przy takiej pogodzie. W dodatku śnieżek zaczął padać i wiaterek powiewać, gdzieniegdzie usiłując swoich sztuczek by rzucić z siodła jeźdźca :D
Nosiło, roznosiło to się wybrałem pośmigać trochę. Co z tego, że zimno, ślisko jak chcica chwyciła. D3S, Ochojec, Murcki zaliczone. Lasy Murckowskie mają coś w sobie, fajne single do śmigania, tafle lodu. O wiele bardziej wolę podjeżdżać po lodzie, niż zjeżdżać po nim!