Dziś ustawka o 16.30 z Alicją, Magdą i Jackiem pod Lidlem na Dudy-Gracza. Szybkie przywitanie, dłuższe pogaduchy i w drogę. Za cel obieramy sobie hałdy w Murckach i Kostuchnie. Dla mnie tereny lepiej niż znane, ale w grupie zawsze inaczej. Kilometrów może mało, ale nie o wyścig chodziło tylko o to by pobełkotać do siebie trochę po drodze i o to by puścić wodze fantazji w lesie. A co do tempa to określiłbym je jako biesiadne bo inne by nie przeszło! I na koniec jeszcze info dla niedowiarków: Tak, Gizmo wolno też potrafi jeździć!
Dziś totalny lajt, totalny spontan, ale za to jaki. Dzięki Magda za towarzystwo i przecioranie po wszystkich możliwych chaszczach. Dawno tak dobrze się nie bawiłem. Nawet deszcze nam nie straszne, kurde suchy wróciłem do domku. Było wszystko co możliwe: piach, korzenie, kamienie no i asfalt- tak ten mokry. Nie powiem idealne się wkomponowaliśmy w okienka deszczowe, co gorsze przeczekaliśmy. Brawo My!
... lub Oddawać Ciepło! Temperatura spadła, deszcze niespokojne na horyzoncie to i od razu gorzej się jeździ. Komu to przeszkadzało? Było tak fajnie, a teraz zaś będzie trzeba tonę rzeczy ubierać na siebie. Chodź i tak najgorsze jest to, że jasności co raz mniej.
A wracając do samej jazdy to dziś w obawie przed deszczem postanowiłem odpuścić dalekie wojaże i wybrać się na lokalną nijakość, czyli Lędziny, Chełm Śląski i Mysłowice. I tyle, pisać nie ma o czym więc kończę tą "."
Obyło się bez tego, obiecany deszcz się nie pojawił.
Wyjazd typowo na spontanie, już w pracy po głowie chodził mi Zakrzówek. Z pracy wychodzę punkt 14.30, szybki zakup izotonika (tak tego zwykłego!), szybka przebierka i w drogę. Nie powiem nawet fajnie się jechało tylko coś mocy brakowało, jakby organizm mówił, że po pracy to się idzie na piwo, a nie na rower.
Tuliszów, czyli bezproduktywne kilometry. Tylko i wyłącznie by odparować! Jechać bo jechać to nie moje klimaty, nie czaje ludzi kręcących te same lub prawie te same klimaty na okrągło. Przeca to nudne i nie rozwijające!
Wyjazd dobry chodź moje chęci w domu zostały, dobrze że Andrzej włączył turbo i można było śmigać po asfalcie przelotowo 25-40. Dobre zmiany i tempo nawet wyszło. Szkoda tylko, że podjazdów tak mało bo to na nich odżywam i daje w palnik. Kadencja rulez! A co do odwiedzonych miejsc to zahaczone zostało Jastrzębie-Zdrój, Petrovice u Karvine, Bohumin i betonowy Rybnik.