Rano na pociągu do Ligoty. Po drodze spotykam Tomka i tak aż do Brynowa jedziemy wspólnie. Szybko na ustawkę lecę z drugim Tomkiem co by atakować Baranią i Skrzyczne. Wysiadamy w Wisła Uzdrowisko skąd szybki skok do sklepu i rura na szlak. Początkowo jedziemy nadwiślanskim szlakiem na Wisła Czarne, potem czarnym by w końcu w właściwy szlak czyli czerwony się wbić. I tak docieramy na Baranią Górę przez Przysłop. Następnie z Baraniej zielonym na Skrzyczne i zjazd do Szczyrku. Chwila pauzy, napad na sklep i knuwanie dalszych planów. Lecimy przez Buczkowice, Wapienicę, Międzyrzecze, Goczałkowice aż do Pszczyny. Gdzie to ma chwila zawahania i chęć wsiadania do pociągu. Jednak mania cyklozy zwyciężyła i wracamy na kole do domku. Przez Kobiór, Paprocany, Podlesie oraz Kostuchnę i Ochojec w okolicach Drewutni każdy leci w swoją stronę, Ja jak zwykle standardowo przez D3S do domku. Dzięki za wypad Tomek, ekstra wyszła wyrypa!
Wypych, nie dało rady jechać, za duże kamole :(
Ostatnie szlify przed zdobyciem Baraniej Góry
Barania zdobyta
Tomek łamie śrubę trzymającą siodełko, od tej chwili bez siodełka jedzie. Dopiero w Szczyrku udaję się śrubkę dostać :)
Widok z kokpitu z Baraniej Góry, piękne widoczki :)
W drodze na Skrzyczne
W oddali widać nasz drugi cel wypadu
Skrzyczne zdobyte :)
Fajne te zjazdy z Skrzycznego :O
Komentarze (9)
Fajna trasa, tylko te "telewizory" na ścieżkach :)
Toście poszaleli po górach... Pogoda widzę, że też dopisała. Zjazd bez siodełka musiał być dla kolegi hardcorowy, jeszcze z zamontowanym kastratorem jajec :D Pozdrawiam!
Zjazd z Skrzynego zaliczyłem, hmm w roku 98, albo 2000. Dwie gleby były, był to jeszcze kwiecień i w partiach leżał śnieg. Kolega wrócił z rowerem nie sprawnym do jazdy ; oba koła pokrzywione. Wrażenia są do teraz po zjeździe czarnym.