Deszczowa Pszczyna
Sobota, 9 czerwca 2012
· Komentarze(3)
Trasa tripa: Pszczyna+Goczałkowice+Bolina+WPKiW
Cel główny dzisiejszej wyprawy to Pszczyna, a że wyszły jeszcze Goczałkowice i zapora, Stan Janina i Bolina oraz WPKiW to już inna bajka.
Plan zrealizowany z dużym naddatkiem. Najpierw na Starganiec na spotkanie z Grzegorzem i jego kolegami z pracy, co poniektórym się zaspało więc czekaliśmy aż do 9.30, liczba osób: 6chłopów i Gosia. Ruszamy zgodnie z planem na Podlesie i Paprocany skąd docieram do Pszczyny gdzie dołącza do nas jeszcze Devilek, któremu dość mocno się zaspało, a że słowa się dotrzymuje to pociągiem przyjechał.
My z Irkiem wpadliśmy na pomysł jechać na tamę Goczałkowicką, nikt nie chciał z nami jechać, więc sami pojechaliśmy. Kilka fot zrobiliśmy i wróciliśmy do ekipy.
Po naszym powrocie Grzegorz zasądził powrót od razu, pojechaliśmy przez Kobiór niebieskim szlakiem i znów na Paprotkach wylecieliśmy. Stąd ciśniemy ekipą przez Podlesie gdzie najpierw żegnamy Irka, który ma do domu dosłownie 500m. Potem dzielimy się na dwie grupy: Grzegorz z chłopakami z pracy jedzie na Świony,a My z Gosią i Devilkiem odbijamy na Tunelową i Barcelońską w stronę banku ING na Ochojcu gdzie to żegnamy Gosię.Później z Devilkiem do sklepu po małe co nieco i na postój na Janinie z złocistym trunkiem w ręce. Następnie powrót przez Bolinę, Szopki i na WPKiW na jedno dosłownie kółeczko wokół parku. Potem na Bocheńskiego gdzie się rozstajemy- Ja skręcam w lewo na Gliwicką do domku, a Devilek ciśnie do Gosi jeszcze na powiedzmy "piwko".
Dzień mega udany, tempo wyśmienite i ten dystans oraz siły na następne kilka km jeszcze było.
PODZIĘKOWAŁ WSZYSTKIM ZA WSPANIAŁY WYPAD NAWET POGODA NAM NIE STRASZNA BYŁA !!!
Cel główny dzisiejszej wyprawy to Pszczyna, a że wyszły jeszcze Goczałkowice i zapora, Stan Janina i Bolina oraz WPKiW to już inna bajka.
Plan zrealizowany z dużym naddatkiem. Najpierw na Starganiec na spotkanie z Grzegorzem i jego kolegami z pracy, co poniektórym się zaspało więc czekaliśmy aż do 9.30, liczba osób: 6chłopów i Gosia. Ruszamy zgodnie z planem na Podlesie i Paprocany skąd docieram do Pszczyny gdzie dołącza do nas jeszcze Devilek, któremu dość mocno się zaspało, a że słowa się dotrzymuje to pociągiem przyjechał.
My z Irkiem wpadliśmy na pomysł jechać na tamę Goczałkowicką, nikt nie chciał z nami jechać, więc sami pojechaliśmy. Kilka fot zrobiliśmy i wróciliśmy do ekipy.
Po naszym powrocie Grzegorz zasądził powrót od razu, pojechaliśmy przez Kobiór niebieskim szlakiem i znów na Paprotkach wylecieliśmy. Stąd ciśniemy ekipą przez Podlesie gdzie najpierw żegnamy Irka, który ma do domu dosłownie 500m. Potem dzielimy się na dwie grupy: Grzegorz z chłopakami z pracy jedzie na Świony,a My z Gosią i Devilkiem odbijamy na Tunelową i Barcelońską w stronę banku ING na Ochojcu gdzie to żegnamy Gosię.Później z Devilkiem do sklepu po małe co nieco i na postój na Janinie z złocistym trunkiem w ręce. Następnie powrót przez Bolinę, Szopki i na WPKiW na jedno dosłownie kółeczko wokół parku. Potem na Bocheńskiego gdzie się rozstajemy- Ja skręcam w lewo na Gliwicką do domku, a Devilek ciśnie do Gosi jeszcze na powiedzmy "piwko".
Dzień mega udany, tempo wyśmienite i ten dystans oraz siły na następne kilka km jeszcze było.
PODZIĘKOWAŁ WSZYSTKIM ZA WSPANIAŁY WYPAD NAWET POGODA NAM NIE STRASZNA BYŁA !!!