Plan na niedzielę był prosty. Pobujać się troszkę z Anitą po okolicach Chrzanowa.
Wyszło fajnie, ino jak słońce zaszło to zmarzłem. Szczególnie nie lubię tego odczucia zimna w butach. Reszta OK.
Trochę kaemów leśnych wpadło, takich trochę mniej lajtowych. Koleiny, błoto, kałuże i połamane drzewa = idealny raj dla Authoraka. Było fajnie, aż do momentu złapania kapcia.
Potem już bez przygód, najlepiej trasę przedstawiają foty pstrykane żelazkiem poniższej.
No i jeszcze jedno, od dziś brak przedniej przerzutki. Po co mi ona, jak i tak jej nie używam. Waga ↓, teraz kalkulator wskazuje 10,95kg z błotem.
Jakiej szosy Panie, toż to gravel z oponkami 40C. Fajna bestia, szybko leci, ale pozycja nie wygodna. A co do wzrostu to tak, wsiadłem przejechałem się i stwierdziłem, że ja bym siodełko obniżył heh.