Ponura Anka

Niedziela, 26 kwietnia 2020 · Komentarze(5)
Uczestnicy

Wyjeżdżając rano miałem dość dłuuuugą chwilę zwątpienia. Zamiast lecieć swoim tempem miałem ochotę pojechać 15 km/h i ani grama więcej. Niestety takie tempo nie wchodziło w rachubę więc trzeba było się zmusić i pojechać zdecydowanie szybciej. Pierwsze 28km aż do miejsca ustawki z Jarkiem było w tempie żółwia. Chodź potem wcale nie było lepiej bo kolega wszędowkurwowind się obudził i jak zawsze wykazał się swoją niekulturalnością w stosunku do rowerzystów. I tak aż do samej Anki było.

Na Górze Św. Anny chwila przerwy, kilka fotek, uzupełnienie kalorii i w drogę. Od tego momentu zdecydowanie lepiej się jechało, w końcu można było swoje jechać, a nie być hamowanym. Muszę przyznać dmuchało sprawiedliwie; większe pół trasy pod prąd, reszta z chyba z prądem.


Anka po lewej



Góra Św. Anny i Authorak



i widoki

Komentarze (5)

Marcin to prawda w sobotę wiało mocniej i nawet padało :P

Roadrunner1984 16:44 wtorek, 28 kwietnia 2020

Dobrze że wiatru przez komputer nie czuć, choć wg mnie wiało bardziej w sobotę aniżeli w niedzielę :)

Lapec 09:38 poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Gdybym tylko patrzył na zdjęcia, a nie czytał opisu, powiedziałbym, że super udana wycieczka. A tu masz... :)

Trollking 20:29 niedziela, 26 kwietnia 2020

Wszystko było: fatalny asfalt, otwarte przestrzenie, zimno i wiatr. Tylko jednego mi brakowało jeziora czy morza, które by to spotęgowały uczucia zła i ponurości.

gizmo201 18:52 niedziela, 26 kwietnia 2020

Wiało ale było Git

Roadrunner1984 18:48 niedziela, 26 kwietnia 2020
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!