Jurajskie Lodowisko
W nocy zamiast spać to czuwałem i myślałem nad sam nie wiem czym. Ogólnie to nic nie pamiętam, ale na dobre to wyszło bo wstałem o 8 i mogłem zacząć procedurę startową. Prysznic, śniadanie, itp., itd. i startuje o 9:51. Lekkie zdziwienie miałem gdy ujrzałem na termorurce -3 i drogi mieniące się kryształem; w nocy musiało być grubo.
Nie zrażony tym faktem śmigam na początek w kierunku Jaworzna gdzie to miałem ustalić gdzie chce jechać, i jakoś tak posiało mnie na Kraków. Lecz nie najprostszą drogą, a przez jurajskie klimaty, i tak już w Puszczy Dulowskiej zostałem mega zaskoczony. Koła Authoraka na swojej drodze napotkały dawno nie widziany na nizinach śnieg i lodowisko. Jakoś udało nam się przejechać dość sprawnie ten 5 kilometrowy odcinek i dalej mogliśmy się cieszyć dobrymi asfaltami.
Później Rudno, Tenczynek i Krzeszowice- skąd to zaczynam dzisiejszą przygodę z podjazdami. Najpierw po lekku na Dubie, później już super podjazd na Żary. Nie powiem, może i niezbyt długi podjazd lecz w mojej ocenie bardziej wymagający niż Salmopol. Takie coś to Ja lubię i rozumiem. Potem miał być zjazd, ale wbiłem się na jakieś pola i zaczęła się walka z śniegiem, błotem i lodowiskiem. Na zjeździe do Szklar gdzie normalnie się zjeżdża 7 paczek to dziś ledwo 1 paczkę miałem (1 paczka= 10 km/h). Lepiej było nie kusić losu na tym lodowisku.
Później jeszcze lekki podjazd pod Jerzmanowice i przez kilka drobnych podjazdów w Sąspowie i Woli Kalinowskiej docieram do Ojcowa. W Ojcowie króciutka przerwa pod Bramą Krakowską i dalej w drogę. Zostaje przejechać Dolinę Prądnika, Zielonkę i jestem w Krakowie.
I na tym zakończę ten wpis!

Puszcza Dulowska




