Plan był mega zacny bo +/- 200 kaemków miało wpaść do worka. Odwiedzić miałem Pustevny, Radegast i Radhost no i co? Kurła budzik nie zadzwonił i zamiast Czechów była figa z makiem. No nic, nie tym razem to następnym.
Jedyny plus tego, że wyspany się obudziłem, ale mega zły na siebie, że zmarnowałem taką okazję. Jak wiadomo pogoda obecnie nie jest zbyt łaskawa dla nas.
Później zostało jedynie ratować resztki dnia więc zastępczo wybrałem Toszek i Pławniowice, Nieborowice i Chudów. Niby setunia lecz nóg i mózgu oszukać się tak łatwo nie da!
Komentarze (4)
W międzyczasie to nowych zwijańców do Authoraka muszę poszukać. Na razie RK 27,5x2,0 w planach lecz szukam białych równie szybkich!
Luz, znając życie będziemy do połowy października walczyć z upałami (błeeee), a potem pół roku paskudztwa zimowego. Ale w międzyczasie na bank jakaś okazja się znajdzie :)