Kawałkiem Leśnej Rajzy
Środa, 3 kwietnia 2019
· Komentarze(4)
Kilka dni wolnego od pracy to i nie można ich zmarnować na siedzeniu w domu, jeszcze się w nim nasiedzę po wsze czasy chociażby na emeryturze! Tak więc jedyna słuszna decyzja to się ogarnąć, wsiąść na koń i ruszać.
W głowie miałem test trasy na Woźniki trochę inaczej niż zawsze się tam jeździ. Dzięki temu zabiegowi mogłem ponownie zobaczyć jedno z fajniejszych miejsc w Bibieli, a konkretniej na Pasiekach, czyli jeziorko zatopionej kopalni. Chwila przerwy i pora na całkiem nowy odcinek obok świeżo budowanej A1. Trochę terenu szybko powolnego i ląduje w Woźnikach na rynku, ofocenie zajączków i zaś w drodze.
Od Coglowej Góry do Cynkowa przeżyłem najgorszy odcinek życia tzn. odcinek dosłownie 4km gdzie to walczyłem o utrzymanie się na drodze. Albo rów mnie przyciągał albo przeciwległy pas ruchu istna masakra. Co najlepsze lekko w dół było! Pewnie niektórzy żałują, że przeżyłem ale cóż żyje i jestem mocniejszy o wiatrowe spotkanie na otwartej przestrzeni.
Potem już bez przeszkód, ale ciągle z los wiatrosem w twarz kieruje się na Pyrzowice, Sączów i Rogoźnik, gdzie spotykam małego ciekawskiego przyjaciela. Tu również moment przerwy, uzupełnienie kalorii i głaskanie pupila, który nie chciał bym odjeżdżał. Ale jak mus to mus bo obiad w Chorzowie wzywał. Obiad zjedzony, siły nowe to można obrać kierunek dom. Zostało tylko prześmigać jeszcze 11km.

Bibiela, jeziorko zatopionej kopalni

Woźniki życzą Wesołych Świąt

Rogoźnik i mój mały ciekawski przyjaciel

Wyjeżdżam z zapiździewia, a wjeżdżam na nasz czysty smogiem Śląsk
