Tuliszów i setka z znienacka
Sobota, 9 lutego 2019
· Komentarze(4)
Po długiej i burzliwej debacie miały być górki i Beskid Żywiecki, a hmm wyszedł Tuliszów. Tak to ten, który czekał na Marcina. Miejsce ustawki miało miejsce na garażu wyższej wymienionego osobnika. Szybkie przywitanie i startujemy o 10.30 czasu polskiego.
Potem kolejno odhaczając Załęską Hałdę, ślizgawkowy Park Śląski, Bażantarnię, Strzyżowice i jakieś tam wsie docieramy do Tuliszowa. Oczywiście na zalewie przerwa na "izotonika" i snucie planów kto co chce okiełznać na ten rok. Ja tam na pewno chce Dolny Kubin !!! A co dalej to czas pokaże.
Po wymienieniu się planami i spostrzeżeniami ruszamy w drogę powrotną. Już po 2-3km przelatuje mi pomysł by ukręcić setunię i tak jeszcze wspólnie do Pogorii IV jedziemy, a potem się dzielimy. Ja lecę na Jaworzno i Siemianowice Śląskie, a Marcin na Brynów ponoć najkrótszą drogą. Dlaczego ponoć? A dlatego, że gdzieś koło Szopienic dociera info z frontu, że Marcin zamierza do setki dobijać. Początkowo myślałem, że tej z sklepu, ale nie! I dobrze bo zawsze liczba trzycyfrowa cieszy.
A co do warunków to określiłbym je mianem bardzo dobrych gdyby tylko tak nie dmuchało, nie wiem po co to komu. Zamiast się cieszyć jazdą to trzeba walczyć o stateczność


Kolejna sobota zbyt szybko przeminęła z wiatrem, tym razem dosłownie z wiatrem!