Zagłębiowski Everest

Niedziela, 10 czerwca 2018 · Komentarze(5)

Miał być Kraków, ale większą siłę przyciągania rano miało łóżko. Hmm mój leń był tak duży, że dopiero po 11 się zebrałem i wyruszyłem przed siebie. Cel jaki sobie obrałem to zdobycie Śląskiego wróć Zagłębiowskiego Everestu. Początkowo strasznie ociężale mi się jechało, na szczęście z każdym kilometrem było dużo lepiej.

Poprzez Będzin, Pogorię IV i zadupia Dąbrowy dotarłem na Łeverest. Szczyt ten ma zawrotne 390m npm., a co ciekawsze nie tak łatwo go zdobyć. Ostatnie 300m to istne przedzieranie się przez chaszcze, pokrzywy, krzaki jeżyn i inne badziewa. W niektórych miejscach ta bujna roślinność była znacznie wyższa niż Ja sam. Dodać trza doły i dołeczki i niezłe szczytowanie się zrobiło.

Następnym razem nie będę tak uparty jak teraz. Głupotą było wjeżdżanie o dziwo całość w siodle i co totalnie mnie zaskoczyło łatwiej było wjechać niż zjechać. Pewnie zaraz padnie pytanie dlaczego. A dlatego, że ta przyjemność przyniosła niezapomnianą radość w postaci wymiany dętki. Nigdy jeszcze przedniej dętki w 3 miejscach nie załatwiłem!

Dalej już bez przygód. Jakoś tak wyszło, że zamiast najkrótszą drogą do domu udałem się lekko okrężnie. I tak oto wylądowałem w Jaworznie, potem w Mysłowicach, Giszowcu i przez D3S w końcu dotarłem do bazy.



Łeverest

Komentarze (5)

Jak się pogoda ustali, to termin to najmniejszy problem ;)

Lapec 15:06 poniedziałek, 11 czerwca 2018

Ustal termina

gizmo201 13:06 poniedziałek, 11 czerwca 2018

Poczekamy, może znów ktoś ogarnie ;)
PS: Kraków też chce :D

Lapec 06:07 poniedziałek, 11 czerwca 2018

Teraz zarośnięte mega, nie to co wtedy co Cykloza organizowała

gizmo201 19:45 niedziela, 10 czerwca 2018

Fakt. Nie ma tam łatwego podejścia. Temat jest tylko dla zdeterminowanych :-)

limit 19:08 niedziela, 10 czerwca 2018
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!