Taka tam ustawka pod Drewutnią o 15 i plan na hałdy dwie, czyli Murcki + Kostuchna. Plan zaliczony, izobronek sportowców był; można rzecz w umiarkowanych ilościach. Trip udany, średnia iście turystyczna.
Authorak upodlony i opłukany z błota, jakieś resztki dalej ma na sobie, ale niech już będą ślady zbrodni na nim hihi
Rzut widoków z hałd: Murcki i Kostuchna. Trochę błotka było
Dziś po lekku na Górę Siewierską i jej okolice. Taki trip z rana jak śmietana! Co by nóg nie zamęczyć dziś tempo lekkie chodź nogi oznajmiały, że mocniej kręcić chcą zdecydowanie, ale po co się przemęczać.
Tempo dobre w miarę równe przez całą drogę. Widoki z poziomu 399,5m n.p.m. wyśmienite. Warunki do jazdy też, tylko ten wiatr, który uprzykrzał mi całą drogę!
Nieźle było, patrząc na statystyki z endo wychodzi, że w godzinkę zrobiłem 28,47km. Hmm jakoś specjalnie po drodze tego nie odczułem, a tu niespodzianka. Next Time pójdę na pełnej piź..ie do przodu i się okaże ile z Authoraka da się wykrzesać hmm ...
ps. Nie ma ktoś szosy pożyczyć by pętle tą z lekką modyfikacją przejechać o jakieś 10km/h szybciej zdecydowanie, a jak się da to jeszcze szybciej. Już wiem jaki kolejny rowerek u mnie zawita za jakiś czas, czas zbierać powoli pieniążki :O
Dziś dla odmiany Krossik do łask wrócił. O dziwo wyśmienicie się spisuje dalej. W lasach po tylu dniach deszczu strasznie mało błota przez co frajdy jazdy bokiem oraz lekkim ślizgiem tyłem było mało. Trza było szukać każdej śliskości by się cieszyć taką jazdą :D
Od pewnego czasu po zmianach lekkich na endomondo mapek jak kiedyś nie da się dodawać, zmaścilili to idealnie
Najpierw ustawka z Jackiem na Batorym 5 po 14, kilka kaemów wspólnych i obgadanie kilku spraw i każdy w swoją stronę mknie. Rozdzielamy się na Starych Panewnikach. Ja w stronę Lasów Panewnickich i tamtejszej hałdy, a Jacek na Piotrowice do rodzinki. Po wczorajszym nieźle mnie roznosiło więc innego wyboru jak wyżyć się na hałdzie nie pozostało. Nogi poddają z dnia na dzień coraz lepiej, tempo w terenie coraz lepsze, ale sporo brakuje do formy optymalnej!
Pełen spontan, ustawka z Marcinem o 7.20 w Kato, kupno biletu do Bielska i rura czerwonym szlakiem na Szyndzielnię i Klimczok. Ta część trasy mało widokowa była, ale to co się działo za Trzema Kopcami to oczy do teraz się nacieszyć nie mogą! Takie widoki i takie fajne szybkie zjazdy plus ścianka na zielonym szlaku do Górek Wielkich poezja normalnie, co tu więcej pisać wypad się udał w 100%. No i najważniejsze szlak cały w siodle! Po górach było mi mało Marcin na PKP do Bielska zjechał, a Ja na kole do bazy pomknąłem :D
Z Dębowca
W drodze na Szyndzielnię
Mapka szlaku jakim dziś się bujaliśmy; czerwony potem żółty następnie czerwony potem zielony i kawałkiem niebieskiego do Jaworza zjechaliśmy.
Klimczok zdobyty, Authorak dzielnie bez zająknięcia cały podjazd wjechał. Coś tych kamyków ubyło na podjeździe, kolejny fajny podjazd się stracił w Beskidach.
W drodze na Błatnią przez Trzy Kopce, widoki bajka
Z Błatniej
W drodze do Jaworza taka ścianka nas spotkała, to o niej Tomek mówił, ale nie przypuszczaliśmy, że aż taką frajdę nam sprawi zjazd. Trochę luźny "lodówek" i rura w dół. Zdjęcie zaś spłaszczyło zjazd, a szkoda!
Na szybko po pracy do Chorzowa II na obiadek jak co tydzień. Ale wcześniej na chwilę gadki do Devila i dobicie amorka na Gałeczki, by po chwili jechać dalej Górniczą, Hajducką, Strzelców Bytomskich oraz Styczyńskiego do celu. Obiadek wszamany, więc magazyn energii jest. Jest energia to pora na powrót do bazy okrężną drogą przez Siemce i Koszutkę