Tama Wapienica + Skoczów
Sobota, 11 lutego 2017
· Komentarze(0)
Dziś po dłuuuuugiej przerwie pora się ruszyć w końcu tak więc ustawka na tamie w Goczałkach z ekipą i cel obrany to tama w Wapienicy, ale od początku.
Na początku to walka z samym sobą bo nie chce mi się w ogóle jechać. Potem szklanka w Lasach Kobiórskich, tempo żółwia i dziwota, że żadnej gleby nie zaliczyłem, ktoś nade mną chyba czuwa tam u góry ... Następnie już sprawnie przez Międzyrzecze i lądujemy w Wapienicy, podjazd lodowy, ale już przyzwyczajony więc pod tamę jakoś poszło. Chwila przerwy i pora ruszać na spotkanie z drugą ekipą w Skoczowie, gdzie obiad i gadanie o wszystkim i o niczym jak zwykle.
Po obiedzie już powoli kryzys mnie chwyta mimo jazdy dobrej to jakoś specjalnie mnie jazda nie cieszy czegoś brakuje w tym hmm. Po drodze mijamy Landek, Strumień, Suszec no i w Orzeszu na Królówce część ekipy zostaje, a druga część jedzie na Orzesze, Ja się tam odłączam by na cuga się udać. A) brak latarki przedniej więc nie ma sensu ryzykować B) chęci odeszły do jazdy zupełnie
Na początku to walka z samym sobą bo nie chce mi się w ogóle jechać. Potem szklanka w Lasach Kobiórskich, tempo żółwia i dziwota, że żadnej gleby nie zaliczyłem, ktoś nade mną chyba czuwa tam u góry ... Następnie już sprawnie przez Międzyrzecze i lądujemy w Wapienicy, podjazd lodowy, ale już przyzwyczajony więc pod tamę jakoś poszło. Chwila przerwy i pora ruszać na spotkanie z drugą ekipą w Skoczowie, gdzie obiad i gadanie o wszystkim i o niczym jak zwykle.
Po obiedzie już powoli kryzys mnie chwyta mimo jazdy dobrej to jakoś specjalnie mnie jazda nie cieszy czegoś brakuje w tym hmm. Po drodze mijamy Landek, Strumień, Suszec no i w Orzeszu na Królówce część ekipy zostaje, a druga część jedzie na Orzesze, Ja się tam odłączam by na cuga się udać. A) brak latarki przedniej więc nie ma sensu ryzykować B) chęci odeszły do jazdy zupełnie
