Najpierw do Chorzowa załatwić sprawę, szybko poszło więc kierunek Pyrzowice i okolice. Fajny ten podjazd w Nowej Wsi mają, całe 3km do góry, podoba mi się to. Po drodze jeszcze Równią Górkę zaliczam i zjeżdżam przez Czeladź i Bogucice do bazy
Dziś do Chorzowa kilka spraw załatwić. Potem w ramach przerwy 13 razy kółeczko wokół Stawu Skałka. Zawsze ktoś mi przeszkodził w idealnym kółku, wrócę tam kiedyś i powtórzę.
Następnie przez Kochłowice, Panewniki, Ligotę oraz D3S do mbike'a na wymianę kasetę. W domu reszta zabawy, wymiana blatu 32T na nowy, łańcuch skrócony i założony też nowy. Przy okazji wyczyściłem kółeczka od zmieniarki oraz całą korbę. Do tego misiek czeka na założenie- czytać nowa owijka na obręcz
SZACUN DLA SORY: kaseta była ze mną 9504,6km i trochę by jeszcze pociągła, ale wymieniłem na nową oczywiście taką samą!
Gdyby nie Irek to cały dzień bym w domu siedział, a tak piękną Dolinkę Będkowską zaliczyliśmy. Zajebisty niebieski szlak od Szklary do niej poznaliśmy z pięknym podjazdem, poczułem się na nim jak w górach 1x2, 1x3 i do góry.
Dzięki za wypad, przewyższenia wyszło aż 1139m do góry, fajne okolice na trening. Zdjęć brak bo ciągle w ruchu, ale co oczy widział to i tak by zdjęcia nie oddały :D
Do tego wyjechany napęd co na podjazdach potęgowało uczucie jakby się podjazd dwa razy robiło, ślizga mi się kaseta oraz przeskakuje- czego się dziwić po przejechaniu na kasecie grubo ponad 9kkm. Jak dobrze, że jutro przyjdzie nowa kaseta to od razu się założy!
Kolejny piękny weekend wyszedł. Weekend bez 300 weekendem straconym :D
Zbiórka: ustawka z Jackiem i Dominikiem na Chudowie o 9.30. Za cel obieramy Pławniowice, cel zdobyty więc pora z powrotem na Chudów wracać. Potem na Dolinę Jamny jeszcze gdzie Dominik leci w lewo, a My z Jackiem na Piotrowice, gdzie to Ja się z kolei odłączam. W sumie tyle poza faktem, że kapcia w Przyszowicach złapałem na samym początku
Nosiło, nosiło aż człowieka na rower skusiło. Do Oświęcima z Kato wyszło mi raptem 39km. Gdybym nie jechał przez D3S to 36km by wyszło.
Potem Pszczyna i Tychy i powrót do bazy. W Tychach standardowo spotkanie z Elą, powrót w deszczu, ale warto było!
Zaś endo w kulki leci z dystansem i czasem, rozbieżności rzędu 5km jeszcze jestem w stanie pojąć, ale 46min różnicy nie jestem w stanie pojąć. Endo ma swój świat i swoje kredki oraz własną czasoprzestrzeń. Pomimo autopauzy na postojach czas sobie dalej leci hmm
Takie tam nic w sumie, fajny ten singiel koło Brzęczkowic: wąsko, grząsko, błotnie i ślisko. Nawet endo się jak zawsze zgubiło. Chyba znalazłem przyczynę dlaczego się gubi: a) gdy nie ma mapie danej drogi to przeciąga do najbliższej b) nie mierzy prędkości mniejszej niż 5,6km/h i mówi, że pauza jest
Ustawka o 9.30 pod Spodkiem z Olą, Jackiem, Marcinem i Mariuszem.
Początkowo kierujemy się na Górę Siewierską i okoliczne pagórki by następnie udać się w właściwy cel wypadu, czyli Tuliszów i ognisko nad zalewem. Jak zawsze wyszło świetnie :O
Potem Ola, Jacek i Mariusz się oddzielają od nas bo ich czas nagli, a My z Marcinem korzystając z jeszcze wolnego czasu robimy kartofle z ogniska. Potem powrót przez P4, gminę Psary oraz Czeladź do Kato.
ps. Endo zwariowało na Równiej Górce ucięło troszkę trasy podobnie w Tuliszowie, potem już okej było!
Początkowo bez celu w kierunku Ochojca, miała być oklepana Hałda Murcki, ale odmieniło mi się i odwiedziłem najpierw Rezerwat Kamionka. Potem na dokładkę Park Śląski by skończyć swój wypad na Hałdzie Alpy w Katowicach. Temat sporny czy to do Katowic należy czy Siemianowic Śląskich. I tak bez celu zwiedziłem całkiem fajny kawałek naszych Katowicko-mikołowskich terenów
Powoli dni stają się krótsze, w kierunku Zachodu Słońca
Rzut oka z Hałdy Alpy na Bogucice i okolice
Ta górka za kominem to prawdopodobnie Równia Góra jest
Dopiero po 17 znajduje czas na jazdę, a ruszam jakoś ok 17.40 z domu. Klasyk, na hałdę w Kostuchnie zobaczyć zachód i powrót na bazę. Dystans może i skromny, ale na więcej czasu nie było!