Kolejna przerwa od jeżdżenia, tym razem usprawiedliwiona. Nie powiem Norwegia ma swój urok, ale to Marcin opisze na beesie więc Ja nic pisać nie muszę. Uff ...
A wracając do kwestii kręcenia to odhaczyłem sobie po przylocie Lędziny, Bojszowy i Murcki. Tego mi trzeba było i nawet ten mocno wiejący wiatr, mżawka i zimno nie było mi wstanie zepsuć frajdy z jazdy! Ot taki glut w moim wykonaniu wyszedł. No i żeby nie było, że tylko po asfalcie się bujam to troszkę po lasach poharcowałem, a tam przyjemne bagienko. Większe prędkości to super uślizgi, normalnie czysta frajda. Chyba wrócę tam po większych opadach. Jedyny minus tego, że ubranie do pralki, ale coś za coś.
Zacny Rzepak; ścieżka między Kopaniem, a Bojszowym
Nie ma to jak wjechać w teren ...
Komentarze (6)
Trzeba było pożyczyć te rowery co były przed fiordem i choć gluta ogarnąć :P
Eee tam gadacie, błędnie odczytaliście co napisałem. Nie chodziło mi o to, że po Norwegii jeździłem tylko, że po przylocie. Jedno zdanie, a ma dwa znaczenia. Wy po prostu chcieliście zobaczyć wpis i opis odczuć jazdy rowerem po Norwegii :)