Kopalnia odkrywkowa Bełchatów
Piątek, 27 maja 2016
· Komentarze(0)
Ustawka z Irkiem o 6 rano pod PKP Kato i w drogę na Kleszczów- najbogatszą ponoć gminę w Polsce.
Faktycznie zajebiście tam jest, nie dość że mają ścieżki rowerowe z prawdziwego zdarzenia. Praktycznie uskoku nie ma wow :O
Po drugie na każdym kroku niby przepych widać, lecz w subtelny sposób to ujęli, niektórzy by napisali: "mają rozmach ..."
Może od początku jedziemy najpierw standardowo na Poraj i Olsztyn, potem już w sumie też znanym mi drogami, z niewielką pomocą mapy by korygować i drogi ruchliwe omijać. Fajnie się jechało, niestety formy dalej brak, kadencja mega duża, ale jakoś nie potrafię się z niej cieszyć do końca. Przychodzi jakoś tak dziwnie, niby jest w porządku, a jednak to nie to! :/
Droga powrotna z Kleszczowa to na sam przód zahaczyć punkt widokowy kopalni odkrywkowej "Bełchatów" węgla brunatnego . Tak też czynimy potem już lecimy by jak najbliższą drogą oraz starając się bokami lecieć. 32km przed Częstochową impas, niestety drogi 483 nie da się do końca ominąć i zmuszeni jesteśmy nią lecieć przez 12km. Najgorsze 12km w moim życiu, masakra: wiatr w twarz, lekki prawie nie odczuwalny podjazd no i cały czas prosto bez prawie żadnych skrętów. Nie lubię taki dróg gdzie nic się nie dzieje. Po tych 12km stwierdzamy, że trochę odbijemy w prawo i nadłożymy 3-5km myśląc, że rzeźba terenu będzie lepsza, ciut była lecz i tak do dupy.
Wyjazd na mega na plus. Meta w Częstochowie i powrót cugiem, bo żaden z nas nie chciał oklepanym drogami wracać, a cug prawie za friko wyszedł :P

Wspomniana ścieżka rowerowa, uskoku prawie brak, nie odczuwalny na mtb. Nawet szosą by szło komfortowo :D




Punkt widokowy, Kopalnia odkrywkowa "Bełchatów"
Faktycznie zajebiście tam jest, nie dość że mają ścieżki rowerowe z prawdziwego zdarzenia. Praktycznie uskoku nie ma wow :O
Po drugie na każdym kroku niby przepych widać, lecz w subtelny sposób to ujęli, niektórzy by napisali: "mają rozmach ..."
Może od początku jedziemy najpierw standardowo na Poraj i Olsztyn, potem już w sumie też znanym mi drogami, z niewielką pomocą mapy by korygować i drogi ruchliwe omijać. Fajnie się jechało, niestety formy dalej brak, kadencja mega duża, ale jakoś nie potrafię się z niej cieszyć do końca. Przychodzi jakoś tak dziwnie, niby jest w porządku, a jednak to nie to! :/
Droga powrotna z Kleszczowa to na sam przód zahaczyć punkt widokowy kopalni odkrywkowej "Bełchatów" węgla brunatnego . Tak też czynimy potem już lecimy by jak najbliższą drogą oraz starając się bokami lecieć. 32km przed Częstochową impas, niestety drogi 483 nie da się do końca ominąć i zmuszeni jesteśmy nią lecieć przez 12km. Najgorsze 12km w moim życiu, masakra: wiatr w twarz, lekki prawie nie odczuwalny podjazd no i cały czas prosto bez prawie żadnych skrętów. Nie lubię taki dróg gdzie nic się nie dzieje. Po tych 12km stwierdzamy, że trochę odbijemy w prawo i nadłożymy 3-5km myśląc, że rzeźba terenu będzie lepsza, ciut była lecz i tak do dupy.
Wyjazd na mega na plus. Meta w Częstochowie i powrót cugiem, bo żaden z nas nie chciał oklepanym drogami wracać, a cug prawie za friko wyszedł :P

Wspomniana ścieżka rowerowa, uskoku prawie brak, nie odczuwalny na mtb. Nawet szosą by szło komfortowo :D




Punkt widokowy, Kopalnia odkrywkowa "Bełchatów"